poniedziałek, 14 listopada 2022

Powrót Stanisława Pijanowskiego do Orchowa…

W przeddzień Narodowego Święta Niepodległości, 10 listopada 2022 roku wybraliśmy się w czteroosobowym składzie członków Towarzystwa Miłośników Miasta Strzelna do Orchowa, by wziąć aktywny udział w uroczystości poświęconej 100-leciu urodzin Stanisława Pijanowskiego. Piękne i znakomite przedsięwzięcie zorganizowane przez Bibliotekę Publiczną w Orchowie i Towarzystwo Przyjaciół Gminy Orchowo, przy wsparciu wójta Jacka Misztala wywarło ogromne wrażenie na licznie przybyłych gościach. Dom Kultury i Strażaka w Orchowie był miejscem wernisażu wystawy „Stanisław Pijanowski - kolekcjoner, pasjonat. 100-rocznica urodzin“ oraz promocji książki autorstwa Marcina Krzepkowskiego Stanisław Pijanowski. Kolekcjoner, pasjonat z Głuchej Puszczy.

Na długo przed uroczystościami na zaproszenie dyrektor Magdaleny Pęczkowskiej w trzyosobowym składzie Zarządu TMMS dwukrotnie odwiedziliśmy orchowską Bibliotekę, by na miejscu porozmawiać około tematu związanego z 100-rocznicą urodzin Kolekcjonera. Wspominaliśmy przed 12 laty zmarłego Stanisława Pijanowskiego, przywołując dawne spotkania w leśniczówce w Głuchej Puszczy oraz liczne anegdoty związane z postacią pasjonata i goszczących u niego przyjaciół. Jego pasją było kolekcjonowanie wszystkiego, co wiązało się z historią i szeroko pojętą przyrodą. Te wieloletnie zainteresowania zaowocowało zgromadzeniem tysięcy bezcennych eksponatów z dziedziny archeologii, etnografii, geologii, leśnictwa i łowiectwa, a pomiędzy nimi kolekcje bibliofilskie, numizmatyczne i militaria.

Wystawę otworzyły Magdalena Pęczkowska oraz Magdalena Kasprowicz - inspektor ds. oświaty, kultury, sportu i organizacji pozarządowych. Panie przedstawiły w rysie biograficznym bohatera dnia leśniczego z ówczesnego Nadleśnictwa Miradz Stanisława Pijanowskiego. Uzupełnieniem ich wystąpienia było zaprezentowanie filmu z 1982 roku produkcji TVP zatytułowanego „Człowiek z Głuchej Puszczy“ oraz fragmenty filmu zrealizowanego przez - obecnie emerytowanego nauczyciela - Tadeusza Ciałkowskiego i Zygfryda Kubatę, w którym ukazane zostało zamiłowanie Strażnika Głuchej Puszczy do psów myśliwskich, których miał kilkadziesiąt. Był również czas na wspomnienia o Stanisławie Pijanowskim, i przytoczenie kilku anegdot którymi się podzieliłem wraz z Janem Harasimowiczem - strzeleńskim aptekarzem, artystą i częstym gościem w Głuchej Puszczy.

Na uroczystość dotarł również siostrzeniec Stanisława Pijanowskiego - Eugeniusz Rutkowski wraz z żoną Zdzisławą i córką. Opowiedział o rzekomo zaginionej monstrancji z Dachau, spuściźnie po ks. Józefie Staszaku - proboszczu z Ostrowa. Ale o niej napiszę nieco później w oddzielnym artykule. Nadto o Orchowie i leśniku z głuchopuszczańskich kniei opowiadał Stanisław Kaszyński, który nawiązał do wizyty w Orchowie Mieczysława Fogga i początków Zbiorów Regionalnych w Głuchej Puszczy. W przytoczonej anegdocie wójt Jacek Misztal wspomniał swoje, jeszcze dziecięce kontakty ze Stanisławem Pijanowskim.

Niezwykłym przeżyciem uczestników wernisażu był bezpośredni kontakt z częścią zbiorów, gromadzonych przez lata przez Stanisława Pijanowskiego, a udostępnionych na wystawie dzięki życzliwości dyrekcji Biblioteki Publicznej w Mieścisku. To dzięki nawiązanej współpracy orchowian z obecnym dyrektorem Włodzimierzem Naumczykiem, jak i jego poprzedniczką dyrektor Czesławą Wieczorek, możemy w Orchowie oglądać tę piękną wystawę. Instytucja kultury z Mieściska stała się po 2011 roku dysponentem przekazanych przez spadkobiercę Eugeniusza Rutkowskiego części zbiorów z Głuchej Puszczy.

Zaprezentowane na wystawie eksponaty pochodzą z różnych regionów Wielkopolski, Pałuk i Kujaw, a wśród nich min.: rzeźby sakralne i ludowe, kroniki pełne wycinków prasowych i opisów niemalże każdego dnia z życia Stanisława Pijanowskiego, pamiątki po Janie Kilińskim - rękopis i Tadeuszu Kościuszce - laska, którą naczelnik sam wyrzeźbił i używał będąc carskim więźniem. Pośród pamiątkami po samym Stanisławie jest jego portret namalowany przez strzeleńskiego artystę Jana Sulińskiego oraz ogromny zbiór przedstawiający bohatera wystawy na zdjęciach z różnych okresów jego działalności. Już z daleka wpadają w oko rogi tura oraz jedna ze stacji szesnastowiecznej Drogi Krzyżowej ze Strzelna. Jest również ten najcenniejszy w zbiorach z Głuchej Puszczy piękny szłom z czasów wczesnopiastowskich. Choć to kopia to robi wielkie wrażenie na zwiedzających wystawę.

Towarzystwo Przyjaciół Gminy Orchowo, by godnie uczcić 100-rocznicę urodzin Strażnika z Głuchej Puszczy wystąpiło z projektem i otrzymało dotację ze środków samorządu Województwa Wielkopolskiego w wysokości 10 tys. zł w ramach konkursu Nasza wieś, naszą wspólną sprawą  na realizację zadania Skarby Głuchej Puszczy - 100.rocznica urodzin kustosza Stanisława Pijanowskiego. Celem tegoż projektu było upamiętnienie honorowego członka TPGO Stanisława Pijanowskiego poprzez wydanie wspomnianej wyżej książki jemu poświęconej. Silnie w to dzieło zaangażowali się również Magdalena Pęczkowska oraz orchowianin, znawca dziejów tej ziemi Paweł Dragan. W trakcie wernisażu każdy z obecnych obdarowane został tą książką.

Wystawa w Domu Kultury i Strażaka w Orchowie dostępna jest dla zwiedzających od 12 do 25 listopada, w godzinach pracy biblioteki. Zwiedzanie w innych godzinach można umawiać telefonicznie pod numerem 608 680 561.

Foto.: Heliodor Ruciński

 

wtorek, 8 listopada 2022

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 189 Cestryjewo - cz. 1

Strzelno. Widok na Cestryjewo i miasta od strony północnego wjazdu z Inowrocławia - Ciechrza - Bławat.. Gwasz Karola Albertiego z ok. 1790 r. w zbiorach Muzeum Narodowego w Poznaniu.

Blisko 13 lat temu zacząłem kompletować wcześniej zebrane informacje o jednej z najstarszych części miasta - Cestryjewie. Zlepiony nieco chaotycznie materiał opublikowałem 7 stycznia 2010 roku. Dzisiaj wracam do tamtych notatek, by w cyklu artykułów Spacerkiem po Strzelnie przejść się z Państwem ulicami Cestryjewa. Główną oś obszaru stanowi ulica Cestryjewska wraz z przylegającymi do niej ulicami: Ścianki, Świętej Anny, Szkolna, Świętego Andrzeja, Świętego Jakuba, Krzyżowa, Kasztanowa oraz Placem Świętokrzyskim, Alejami Morawskiego, ulicami Nową i Lipową. Również w skład omawianego obrębu należałoby włączyć część ulicy Michelsona, jednakże potraktowałem ją oddzielnie, jako trzecią, co do długości ulicę Strzelna.

Cestryjewo na planie miasta z 1832 r.

Z istniejących do dzisiaj najstarszych układów urbanistycznych Strzelna, Cestryjewo możemy zaliczyć do najstarszych w mieście. W średniowieczu był to obszar z centralnie wytyczoną ulicą, wokół której powstała satelicka względem wsi klasztornej i samego późniejszego miasta, osada. Kiedy na przełomie XIII i XIV wieku wytyczona została nowa droga pomiędzy Poznaniem, Gnieznem i Toruniem na odcinku której znalazło się Strzelno, niejako dla ominięcia kształtującego się już wówczas centrum miejskiego, nową drogę poprowadzono z pominięciem tegoż centrum. Odcinek ten przebiegał wzdłuż dzisiejszej ulicy Michelsona i kierował się ku Bławatom a w połowie drogi na Ciechrz i Markowice. Początek tego odcinka stanowiła osada Naskrętne z folwarkiem klasztornym zlokalizowanym w obrębie współczesnej wieży ciśnień. Zaś koniec przed rogatkami północnymi ze współczesnym Placem Świętokrzyskim. Dziś, tamten odcinek strzeleński drogi moglibyśmy nazwać obwodnicą śródmieścia Strzelna.

Plac Świętokrzyski z kaplicą pw. św. Krzyża i widokiem na Cestryjewo. Fragment nieistniejącej panoramy miasta w/g Jana Sulińskiego.

Osada przyklasztorna oraz późniejsze miasto skomunikowane zostały z nowym traktem Poznańsko-Gnieźnieńsko-Toruńskim po linii dzisiejszej ulicy Cestryjewskiej. Z czasem wzdłuż tej drogi-ulicy powstała osada, której sieć uliczek przetrwała do dziś. Po raz pierwszy z nazwami miejscowymi opisującymi pewne części Strzelna spotykamy się na początku XV w. Wiadomości te zachowały się w dokumencie z 21 sierpnia 1436 roku, w którym, to Jan Luckaw prepozyt strzeleński i konwent Norbertanek ustanowili obowiązki i prawa gminy miasta Strzelno. W dokumencie tym wymienione zostały dwa obszary miejskie: Cestryjewo i Cegiełka. Wówczas to Cestryjewo zapisane zostało w formie Czastrigewo. Wiadomym jest, iż te dwa obszary jak i obszar zwany Folwarkiem Naskrętne, to tzw. przedmieścia strzeleńskie. 

Ulica Cestryjewska

Z wyżej cytowanego dokumentu dowiadujemy się, iż na Cestryjewie osadzeni zostali na prawie niemieckim pierwsi mieszczanie strzeleńscy. Co ciekawe pewien ich odsetek stanowili osadnicy niemieccy, jednakże większość tu zamieszkująca to rodowici mieszkańcy tych ziem, a pośród nich byli i tacy, którzy wywodzili się ze stanu rycerskiego. Tutaj też znajdowała się przedmiejska kaplica pw. Św. Krzyża, ale o niej dopowiem przy opisywaniu Placu Świętokrzyskiego. Nieco później ustanowiono, że na Cestryjewie mogli budować swoje domy jedynie młynarze, którzy przez wieki parali się tutaj tym elitarnym poniekąd rzemiosłem. Poza młynami znajdowała się na przedmieściu łaźnia miejska odnotowana już przed 1559 rokiem. W 1609 roku wymieniony został tutaj organista klasztorny, Jan Wyszławski, który nabył na Cestryjewie od klasztoru zagrodę należącą do młyna końskiego kieratowego mielącego słody piwne. Zagroda ta znajdowała się między browarem Kościeskiej i domem Adama Garncarza. Na mapie katastralnej z lat 1827/1828 autorstwa Grützmachera, u dzisiejszego wylotu ul. Cestryjewskiej w ul. Michelsona zaznaczona została forma zabudowanego placu na kształt rynku oraz oznaczone są trzy wiatraki-młyny. Naniesiony układ ulic niemalże idealnie pokrywa się ze współczesnym ich rozplanowaniem. 

Cestryjewo z lotu ptaka - 2004 r.

Kiedy przeniesiono nazwę przedmieścia Cestryjewo na ulicę? Dzisiaj trudno to datowanie ustalić. W dziewiętnastowiecznych „Amtsblattach“ do połowy stulecia opisywano poszczególne posesje tzw. numerami policyjnymi, posiłkując się niekiedy starymi i zwyczajowymi nazwami ulic i placów. Prawdopodobnie uporządkowanie tego tematu nastąpiło po 1876 roku, kiedy to język niemiecki stał się językiem urzędowym. Wówczas to powszechnie zaczęto nadawać nazwy niemieckie poszczególnym ulicom, wprowadzając także nowe, dotychczas nienazwanym ulicom. Cestryjewo na przestrzeni minionych wieków nosiło identyczną nazwę, lecz różnie zapisywaną. I tak pisano ją również jako Czastrygewo i Czastryjewo, by następnie utrwalić w formie Cestryjewo. W końcowym okresie zaborów, pod koniec XIX w. ulica zwana Cestryjewo obejmowała swym zasięgiem współczesne ulice: Świętej Anny i Ścianki aż po ul. Inowrocławską (wówczas Pocztową) do wysokości synagogi. Natomiast od współczesnego naszym czasom zakładu kowalsko-ślusarskiego Ewarysta Błażejczaka po wlot w ulicę Michelsona nosiła zniemczoną nazwę Cestryjewostrasse. Do niej przylegały ulice: Świętego Jakuba (Jacobstrasse), łącząc ją z ul. Stodolną (Michelsona); Świętego Andrzeja (Andreastrasse), będąca połączeniem z ul. Lipową oraz Krzyżowa (Kreusstrasse), również stanowiąca połączenie z Lipową.

Ulica Cestryjewska

W czasie okupacji niemieckiej ulice: Cestryjewo i Cestryjewską urzędowo określono jedną nazwą, mianowicie Schillingstrasse, co w tłumaczeniu oznacza ulicę Schillinga. Nazwę jej odnieść możemy do nazwiska Schilling. Dziś trudno mi stwierdzić, czy w ten sposób uczczono mieszkającego przy tej ulicy pod numerem policyjnym 147 Franciszka Schillinga, mistrza kowalskiego, czy może jednostkę monetarną - szylinga. Być może, że to czysty zbieg okoliczności. Ostateczne utrwalenie się nazwy ulicy nastąpiło w grudniu 1983 roku. Wówczas to Rada Narodowa Miasta i Gminy Strzelno przyjęła uchwałę o wydzieleniu z dotychczasowej części południowej, odcinka, od uliczki Ścianki do ówczesnej posesji Tadeusza Barteckiego i przeniesienie na całą tą długość nazwy, ulica Ścianki. Natomiast w dalszym przebiegu od ulicy Inowrocławskiej do Michelsona pozostawiono nazwę - ulica Cestryjewska.

A teraz o etymologii Cestryjewa (pisanego również jako Cestryiewo, Cestrajewo). Znaczenia pierwotnej nazwy miejscowej „Czastrygewo" - „Czastryjewo" możemy doszukać się w wyrazie 'częsty', które ma odniesienie do prasłowa w języku czeskim 'czastý' - „szczęsny". Zatem, czyżby Cestryjewo, miałoby być miejscem szczęsnym lub szczęśliwym. Mniemam, że raczej należy je odnieść do wyrazu 'częsty', od którego możemy wywodzić częste podróżowanie. Osada Cestryjewo powstała wzdłuż drogi łączącej klasztor i osadę przyklasztorną z nowo wytyczonym traktem handlowym. Była ona często przemierzana - uczęszczana (słowo etymologicznie wywodzące się z wyrazu 'częsty') przez podróżnych i dlatego od tego wzmożonego i częstego ruch na tej drodze, nazwano osadę Cestryjewem. Natomiast końcówka -jewo była typową w nazwach topograficznych i spotykamy ją w nazwach miejscowych Młodojewo (osadzie później zaginionej) jak i innych, np.: Golejewo, Grajewo, Kołodziejewo itd. 

Ale Cestryjewo to nie tylko ulica, to także obszar bagienny z parcelami - łąkami przypisanymi poszczególnym posesjom miejskim. Jest to współczesny teren rozciągający się pomiędzy ul. Inowrocławską - wylot z miasta - i ulicami: Nową, Franciszka Morawskiego a Placem Świętokrzyskim. Jednym zdaniem, jest to cały obszar ogródków działkowych powstałych po 1966 roku, ujęcia wodnego dla miasta Strzelna oraz niewielkich działek rolnych i łąk wzdłuż rowu ściekowego, popularnie zwanego „Śmierdzielem“. Jeszcze na początku lat sześćdziesiątych XX w. stanowił on szachownicę kilkuset arowych poletek, na których uprawiano w przeważającej mierze ziemniaki i warzywa.

Cestryjewo z lotu ptaka - 2004 r.

Część Cestryjewa była przedzielona drogą (obecnie ul. Inowrocławską) i znajduje się ona po wschodniej stronie tej drogi - ulicy. Przylgnęła do niej nazwa „Seperaki“, zwane też pospolicie „Seperokami“. Nazwa ta pochodzi od słowa 'separacja' - rozdzielenie, z łacińskiego separo = oddzielam. Warto wiedzieć, że wszystkie posesje miejskie posiadały za tzw. murami działki dawnymi przywilejami miejskimi im przydzielone. Znajdowały się one właśnie na Cestryjewie i Seperakach oraz na tzw. Błotach - pod Starczewem. Prawa mieszczan strzeleńskich do tych parceli, od dawien dawna nadane, zostały potwierdzone przywilejem prepozyta Józefa Łuczyckiego i konwentu norbertanek 10 listopada 1764 roku. W nim to czytamy, iż grunta wszystkie miejskie, w tym Cestryiewo, przy swoich prawach i przywilejach utrzymują się i niniejszym aprobują prawem.

Ta separacja - rozdzielenie pól cestryjewskich nastąpiło po wytyczeniu i wybudowaniu nowej drogi ze Strzelna do Inowrocławia, co miało miejsce w połowie XIX w. (Szosa Poznań - Toruń). Wzorem ulic centralnych przespacerujmy się Cestryjewską i zobaczmy któż to przy tejże ulicy zamieszkiwał i zamieszkuje oraz jaką profesją zajmował się i zajmuje…

Foto.: Heliodor Ruciński i archiwum bloga

 

piątek, 4 listopada 2022

Wszystkich Świętych, Zaduszki, Wypominki

Uroczystość Wszystkich Świętych w Kościele to wspomnienie wszystkich zmarłych, którzy osiągnęli stan zbawienia i są już w niebie. To święto przypomina o powszechnym powołaniu do świętości. Każdy z wierzących, niezależnie od obranej przez siebie drogi życia: małżeństwa, kapłaństwa, życia konsekrowanego czy samotności, jest powołany do świętości. Bóg powołuje do świętości wszystkich, dlatego każdemu wierzącemu pomaga swą łaską. Każdy otrzymał dar zbawienia, bo Jezus Chrystus złożył ofiarę za wszystkich ludzi. Od każdego z nas jednak zależy, w jakim stopniu przyjmie od Boga dar świętości.

Wspomnienie wszystkich świętych ma źródło w kulcie męczenników. W rocznicę śmierci, która dla chrześcijan jest dniem narodzin dla nieba, odprawiano na grobach męczenników Eucharystię i czytano opisy męczeństwa. Początki uroczystości Wszystkich Świętych sięgają IV w. W Antiochii czczono wtedy pamięć o wielu bezimiennych męczennikach, których wspominano w niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego. W Rzymie w VII w. papież Bonifacy IV poświecił dawny Panteon i uczynił go kościołem ku czci Bogurodzicy oraz wszystkich męczenników. Polecił przy tej okazji umieścić tam kamienie przywiezione z katakumb chrześcijańskich męczenników.

Z rocznicą tych wydarzeń związane było rzymskie święto Wszystkich Świętych. Czczono wtedy jedynie Maryję i męczenników. W późniejszych wiekach dołączono kult „wszystkich doskonałych Sprawiedliwych”. Obchody przeniesiono z 13 maja na 1 listopada. Powodem były prawdopodobnie trudności z wyżywieniem rzesz pielgrzymów przybywających do Rzymu na wiosnę. Listopadowa data była już znana w Irlandii oraz Anglii, a od VIII w. święto to rozprzestrzeniło się w całej chrześcijańskiej Europie. Po ostatniej reformie liturgii teologowie podkreślają, że uroczystość Wszystkich Świętych obejmuje nie tylko świętych beatyfikowanych czy kanonizowanych, ale wszystkich zmarłych, którzy osiągnęli doskonałość, a zatem także zmarłych krewnych i przyjaciół.

Na długo przed 1 listopada przygotowujemy się do wspólnego spędzenia tego dnia w gronie rodzinnym, zarówno na cmentarzach, jak i w zaciszu domowym. Również i w tym roku stajemy przy grobach w modlitewnym skupieniu i wspominamy najbliższych oraz przywołujemy chwile spędzone z nimi. Zaś w domowych rozmowach przekazujemy w opowieściach wspomnieniowych dzieje rodzinne, utrwalające w młodych historię rodu. Przybrane mogiły - różniące się estetyką dekoracyjną - oddają nasze uczucia do zmarłych współmałżonków, dzieci, rodziców, przodków. Duża ilość grobów rodzinnych na jednym cmentarzu świadczy o wielopokoleniowym zasiedzeniu miejscowości, czy regionu. Z tablic inskrypcyjnych, dat żywota możemy wyczytać dzieje naszych korzeni rodowych tkwiących od dziesiątek, a niekiedy setek lat w tej ziemi. Dzień ten niesie również refleksje nad własnym żywotem, czy aby dobrze spełnionym?

Dwa cmentarze - katolicki i ewangelicki we Wronowach

Zaduszki

W odróżnieniu od dnia Wszystkich Świętych, w Zaduszki Kościół modli się za wszystkich zmarłych w intencji zbawienia dusz odbywających w czyśćcu pokutę. Zaduszki to również stary polski zwyczaj, którego korzenia doszukiwać się możemy w Dziadach pogańskich. W chrześcijaństwie zwyczaj ten zapoczątkował w 998 r. św. Odilon, opat z benedyktyńskiego Cluny, jako przeciwwagę dla starych zwyczajów pogańskich czczenia zmarłych. W Polsce tradycja Dnia Zadusznego sięga XII w. a końcem XV w. rozlała się na cały kraj. Tradycyjnie dzień ten obchodzimy następnego dnia po Wszystkich Świętych. Odwiedzamy cmentarze z grobami bliskich, zapalamy znicze, modlimy się i wspominamy zmarłych. Opowiadając o przodkach, niejako utrwalamy o nich pamięć w młodym pokoleniu. 

W obrzędowości ludowej przetrwał jeszcze gdzieniegdzie zwyczaj karmienia dusz zmarłych, przybyłych w tym dniu z zaświatów na ziemie. W tym celu pozostawiano przez cały dzień na stole chleb z masłem lub cały obiad. Specjalnie wypiekanym chlebem dzielono się także z żebrakami modlącymi się na cmentarzach za dusze zmarłych. Ten chleb w zależności od regionu posiadał swoją nazwę np.: „Powałka”, „Petryczka”, „Zaduszka” lub „Chleb Umarłych”. Do obrzędów zadusznych w kościele katolickim należy także specjalna msza odprawiana w tym dniu, a zwana „pominkami”.

Nowy cmentarz katolicki w Strzelnie przy ul. Sportowej

Listopadowe wypominki

Wypominki są jednym ze znaków naszej modlitewnej pamięci o zmarłych i ich tradycja sięga odległego X w. Wcześniej, modlitwa za zmarłych praktykowana była w Kościele już od II w., a od III wieku Kościół modli się za zmarłych w czasie Eucharystii. Z czasem przyjęła się też znana do dzisiaj praktyka odprawiania Mszy św. za zmarłych pokutujących w czyśćcu.

W liturgii eucharystycznej sprawowanej w starożytnym Kościele odczytywano tzw. dyptyki, na których chrześcijanie wypisywali imiona żyjących biskupów, ofiarodawców, dobrodziejów, ale także świętych męczenników i wyznawców, oraz wiernych zmarłych. Z biegiem lat dyptyki zastąpiono wspomnieniami - specjalnym nabożeństwem za zmarłych, podczas którego wyczytywana jest lista imion i nazwisk zmarłych osób, które wierni chcą w modlitwie polecać Bogu. Wypisywane są one na kartkach i wraz z dobrowolną ofiarą przynoszone są do parafialnej kancelarii. Następnie sporządza się listę nazwisk zmarłych, którą kapłan odczytuje podczas nabożeństwa, wzywając zebranych do modlitwy w ich intencji. Najczęściej wierni odmawiają w intencji zmarłych dziesiątkę różańca lub tradycyjną modlitwę Wieczny odpoczynek

Wypominki często funkcjonują w dwojakiej odmianie jako listopadowe - gdy imię zmarłego wyczytuje się podczas listopadowego nabożeństwa za zmarłych oraz roczne - gdy zmarłych wspomina się przez cały rok, w każdą niedzielę przed Mszą św. Świecką formą wypominek są organizowane od lat Zaduszki poetycko-muzyczne, jak chociażby te w Muzeum Ziemi Mogileńskiej, czy od dwóch lat w Domu Kultury w Strzelnie.

Cmentarz katolicki w Ostrowie
 Post scriptum

Wiele grobów zasłużonych strzelnian pokrytych patyną czasu, nad którymi już nikt z rodzin nie sprawuje pieczy, znalazło nowych opiekunów. Kilka razy w roku porządkują je służby miejskie na zlecenie burmistrza Strzelna, pod nadzorem członków TMMS, którzy weryfikując te miejsca, dopisują do wydłużającej się listy, co rusz to nowe. Najstarsze i najbardziej nadgryzione zębem czasu pomniki nagrobne wymagają szczególnej troski, w postaci gruntownego remontu, rekonstrukcji, odbudowy, czy wręcz wystawienia nowego stylizowanego pomnika. Dla ich ratowania od lat TMMS prowadziło kwesty cmentarne. Niestety, od trzech lat już nie organizuje się tej chlubnej i efekty przynoszącej akcji. Średnia wieku członków TMMS to 72 lata i rośnie... 

Stodoły. Kapliczka przy cmentarzu (2003 r.)

poniedziałek, 31 października 2022

Zmarł Marian Jan Pałaszyński (1940-2022)

 

W piątek, 28 października 2022 roku w wieku 82 lat zmarł znany strzeleński pedagog, wieloletni dyrektor Zbiorczej Szkoły Gminnej w Strzelnie, radny miejski Marian Jan Pałaszyński. Pochodził z rodziny o głęboko zakorzenionych tradycjach patriotycznych, w której dewiza Bóg, Honor, Ojczyzna odgrywały pierwszoplanową rolę. Wystarczy wspomnieć ojca Jana i wujków Kazimierza i Mariana. Dwaj pierwsi byli żołnierzami Legionów Polskich Józefa Piłsudzkiego i walczyli w oswobadzaniu kresów i wojnie polsko-bolszewickiej. Wuj Marian wraz ze szwagrem Adamem Sobotą byli żołnierzami podziemia, pochwyceni przez Niemców zostali straceni w 1942 roku.

Ta tradycja patriotyczna towarzyszyła przez całe lata śp. Marianowi i towarzyszy Jego rodzinie. Przy okazji świąt i rocznic wspominał swoich bohaterskich przodków. Posiadał ogromną wiedzę regionalną, którą dzielił się ze mną podczas długich rozmów o naszej małej ojczyźnie. Śp. Marian Pałaszyński poprzez swoją małżonkę Felicję, również nauczycielkę, spokrewniony był ze znakomitością wywodzącą się z naszego regionu prof. Czesławem Pilichowskim. Przywołując lata minione należy podkreślić, że szczególna aktywność społeczna śp. Mariana Pałaszyńskiego przypadła na lata 90. i początek nowego tysiąclecia. Były to ciężkie lata kryzysu i budowy społeczeństwa obywatelskiego, ale również lata przezwyciężania trudności i pomyślnego rozwoju miasta i gminy. 

Urodził się w czasie okupacji niemieckiej 5 września 1940 roku w Strzelnie, w rodzinie rzemieślniczej Jana i Kazimiery z domu Zomerska. Wraz z trojgiem rodzeństwa pierwsze nauki pobierał w szkołach strzeleńskich. W 1958 roku zdał maturę w Liceum Ogólnokształcącym w Strzelnie. Był to rocznik obdarzony szczególnie zdolnymi i ambitnymi absolwentami, a spośród nich takimi jak: Marian Kasprzyk - nauczyciel i wiceburmistrz, Jerzy Kisilowski - profesor dr hab. inż., Tadeusz Kostka - wieloletni dyrektor Izopolu Trzemeszno, Aleksandra Olejnik-Wiśniewska - nauczycielka, Jerzy Stęczniewski - farmaceuta i biznesmen, Marian Trzecki - nauczyciel, Zbigniew Zaród - lekarz wet. oraz Ludwik Zbytniewski - nauczyciel i wieloletni dyrektor strzeleńskiego Liceum Ogólnokształcącego.

Po maturze w 1958 roku zdał egzamin wstępny na studia prawnicze UAM, lecz z braku miejsc nie został przyjęty. Zaraz też rozpoczął pracę w Wydziale Finansowym Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, a w roku następnym podjął dalsze kształcenie w Studium Nauczycielskim w Poznaniu na kierunku geografia. Równocześnie odbył obowiązkowe przeszkolenie wojskowe, zakończone przeniesieniem do rezerwy. 1 września 1961 roku został zatrudniony jako nauczyciel w Szkole Podstawowej w Ostrowie. Tam też realizował się wraz z miejscowym społeczeństwem na niwie kulturalnej, organizując teatr amatorski - samemu w nim występując. W dwa lata później został zatrudniony na stanowisku kierownika referatu ogólnego w Wydziale Oświaty Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Mogilnie. Tam też w latach 1966-1974 powołany został na stanowisko podinspektora, a następnie inspektora oświatowego. W tym czasie sprawował nadzór pedagogiczny nad ponad 30. placówkami oświatowymi w powiecie. Podejmował się wielu wyzwań i przedsięwzięć, co pozwoliło mu w zdobyciu ogromnego doświadczenia na polu pedagogicznym oraz organizacji i zarządzania oświatą. Jak sam wspominał, wiele praktycznych wskazówek otrzymywał od swojego ówczesnego przełożonego powiatowego inspektora szkolnego Aleksandra Szafarka - wiele mu zawdzięczałem. 

Jednocześnie pogłębiał swoją wiedzę poprzez samokształcenie i rozpoczęcie studiów magisterskich na kierunku geografia, na Wydziale Pedagogicznym UAM w Poznaniu, które ukończył w 1971 roku. Po likwidacji powiatów i powstaniu Zbiorczych Szkół Gminnych w 1974 roku objął stanowisko dyrektora Zbiorczej Szkoły Gminnej w Strzelnie, łącząc je z działalnością harcerską w Miejsko-Gminnej Radzie Przyjaciół Harcerstwa. Kierując ZSG zarządzał siecią 22 szkół (podstawowych, średnich, zawodowych i przedszkoli), zapewniając tym samym realizację zadań wychowawczych, dydaktycznych i opiekuńczych na terenie całej gminy. Przy tej okazji stworzył lepsze warunki kształcenia dzieci wiejskich, porównywalne ze szkołami miejskimi, łącząc nieefektywne małe szkoły wiejskie z większymi. Przeprowadzona w 1980 roku przez Ministerstwo Oświaty wizytacja szkolnictwa gminnego kierowanego przez dyrektora Mariana Pałaszyńskiego dała ocenę bardzo dobrą. W międzyczasie w 1978 roku ukończył Studium Podyplomowe w zakresie organizacji pracy i kierowania oświatą przy Wyższej Szkole Pedagogicznej w Bydgoszczy. Tworząc klasy specjalne w SP 2 doprowadził poprzez swoje działania do powstania w 1982 roku samoistnej placówki oświatowej, dzisiejszego Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego przy ul. Parkowej. Kolejna reorganizacja szkolnictwa i zniesienie zbiorczych szkół gminnych, sprawiła, iż dyrektor Pałaszyński w latach 1984-1985 piastował funkcję inspektora oświaty przy Kuratorium Oświaty i Wychowania w Bydgoszczy, łącząc ją z funkcją wizytatora szkół z całego obszaru miasta gminy Strzelno.

W 1987 roku odszedł ze stanowiska inspektora i zaczął pełnić funkcję dyrektora Szkoły Podstawowej w Markowicach, pozostając tutaj do 1991 roku, tj. do czasu przejścia na emeryturę. W 1988 roku podnosząc kwalifikacje w Instytucie Kształcenia Nauczycieli w Bydgoszczy uzyskał II stopień specjalizacji zawodowej w zakresie organizacji i zarządzania oświatą. W czasie pełnienia funkcji dyrektora sfinalizował - zainicjowane w 1985 roku - nadanie w 1990 roku imienia Gustawa Zielińskiego SP w Markowicach, a w roku następnym sztandaru tejże placówce oświatowej; ukończył montaż centralnego ogrzewania w budynku szkolnym. Po przejściu w stan spoczynku, w niepełnym wymiarze godzin, nadal uczył (do 1999 r.) w strzeleńskich placówkach oświatowych: w SP 2, Społecznym Liceum Ogólnokształcącym, OSW i Zespole Szkół Zawodowych. 

Aktywnie uczestniczył w życiu społecznym naszego miasta. W 1982 roku znalazł się w składzie Komitetu Obchodów 750-Lecia Nadania Strzelnu Praw Miejskich, a w roku następnym wszedł w skład grupy działaczy społecznych, którzy założyli Towarzystwo Miłośników Miasta Strzelna. Był członkiem pierwszego i kolejnych Zarządów TMMS. Przez dwie kadencje był radnym Rady Miejskiej w Strzelnie, pełniąc w niej funkcję przewodniczącego Komisji Rozwoju Gospodarczego, Mienia Komunalnego oraz Ładu i Porządku Publicznego. Był również członkiem Zarządu Miejskiego oraz rzecznikiem prasowym organów samorządowych. Od chwili powstania periodyku „Wieści ze Strzelna“ współpracował z redakcją, pisząc artykuły i dostarczając aktualności do działu Sygnały informacyjne. Na ich łamach pierwszy poruszył sprawę powołania policji municypalnej, czyli straży miejskiej. Był inicjatorem i orędownikiem jej powstania. Straż Miejska funkcjonowała w naszym mieście w latach 1995-2019. Również współredagował wydawany w latach 1997-1998 miesięcznik samorządowy „Gazetę Strzeleńską“. Jego aktywność to również pełnienie funkcji wiceprezesa Zarządu Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz przewodniczenie w latach 1994-2007 Sekcji Emerytów i Rencistów przy OZNP.

Na polu społecznym i zawodowym został odznaczony: Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, Odznaką ,,Przyjaciel Dziecka’’ oraz licznymi innymi wyróżnieniami, dyplomami, listami gratulacyjnymi i podziękowaniami.

Z żoną Felicją wspólnie przeżyli 56 lat małżeństwa, wychowali i wykształcili dwoje dzieci oraz doczekali się pięciorga wnucząt. W życiu kierował się przede wszystkim dokładnością i solidnością podejmowanych działań, obiektywizmem i racjonalnym myśleniem. Wyznawał humanistyczne idee zgody i współdziałania. Niestety życie nie oszczędzało śp. Mariana, chorował prawie 20 lat, a mimo to zachował pogodę ducha, dowcip, pozytywne nastawienie, a rodzina, która stworzył była dla niego najważniejszym dorobkiem życia.

Napisałem m.in. na podstawie zgromadzonych materiałów własnych śp. Mariana Pałaszyńskiego i opracowanych przez córkę Kamilę Pałaszyńską-Drabik.

Pogrzeb śp Mariana Pałaszyńskiego odbędzie się w sobotę 5 listopada 2022 roku. Msza św. o godz. 11:00 w bazylice św. Trójcy w Strzelnie - ceremonia pgrzebowa o godz. 12:00 na starym cmentarzu przy ul. Kolejowej w Strzelnie


 

poniedziałek, 24 października 2022

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 188 Ulica Michelsona - cz. 7

Ulica Stodolna 24, później Michelsona 59 - 13 sierpnia 1949 roku ślub Marii z Łuczaków i Feliksa Dobrzyńskiego

Do wczoraj pogoda sprzyjała spacerom i to niezależnie od tego, czy uprawialiśmy je ulicami miasta, czy leśnymi i polnymi ścieżkami. Dzisiaj diametralna zmiana, chmurzyska siąpiący deszczyk i o dziwo, chęć do pracy. Bóg wie, co nam dzionek przyniesie, a póki co ja od kilku godzin siedzę przed komputerem i finalizuję opowieść o ul. Michelsona. W tygodniu nie miałem czasu, w końcu odłożyłem pisanie książki i wziąłem się za dokończenie ulicy Michelsona. Wiem, wiem, że nie należy ona do ulubionych traktów spacerowych, a to ze względu na panujący tutaj ruch, spaliny i korki. Mimo wszystko polecam chociażby ten mój wirtualny sposób odwiedzenia tej ulicy i poznanie ciekawostek z jej przeszłości. Dzisiaj, tym razem wybiórczo, staniemy przed kilkoma posesjami, o których pozwolę sobie co nieco opowiedzieć, by już w następnej części udać się w inny zakątek miasta.

Zapewne pięćdziesięciolatkowie i starsi pamiętają, że w piwnicy nowo wybudowanego wówczas jednorodzinnego domu pod numerem 33, należącego do państwa Rogozińskich funkcjonowała mała gastronomia. Przez pewien czas królowało tutaj deficytowe piwo beczkowe. Jako, że nie bywałem w tym lokalu niewiele mogę o nim powiedzieć. Pamiętam jedynie, że właściciel pan Eugeniusz był taksówkarzem, co zostało uwiecznione na tablicy pamiątkowej ustawionej w Rynku przy dawnym miejscu postojowym tych środków transportowych.

Nieco więcej w mojej pamięci zapisało się o kolejnym domu, który oznaczony jest numerem 35. Blisko 60 lat temu, w okresach zimowych wcześnie rano skoro świt, w niedzielę zbieraliśmy się grupą młodych chłopców przed bramą tejże posesji, by stąd wyruszyć na polowanie. Stanowiliśmy tzw. nagankę podczas polowań na zające. Tutaj swoją bazę miało miejscowe Koło Łowieckie Nr 66 Szarak. Łowczym Koła był właściciel tejże posesji pan Nowak i to pod jego domem rozpoczynały i kończyły się łowy. Pamiętam ówczesnych myśliwych, choć nie wszystkich: aptekarza Gwidona Stęczniewskiego, lekarza Abramczyka, nauczycieli - Czesława Jankowskiego i Walentego Kusza, drogerzystę Władysława Worsztynowicza, Ignacego Tylkowskiego. To na te polowania przyjeżdżał z Bydgoszczy nasz wujek myśliwy Paweł Woźnych, który zabierał nas czterech najstarszych braci, byśmy - odpłatnie - naganiali zwierzynę myśliwym. Była to dla nas niesamowita frajda, gdyż polowania odbywały się na polach okolicznych wsi: Bławaty, Ciechrz, Wymysłowice, Bożejewice-Żegotki, Sławsko Dolne. Dzisiaj z braku zajęcy już takich polowań nie zobaczymy. Pamiętam, że kiedy robił się wczesny zmierzch wracaliśmy z łowów na przyczepach ciągnionych przez traktor, a z nami na stojakach trofea 100 i niekiedy więcej, bo i 140-150  zajęcy.  

Zaszczepiona w latach młodzieńczych pasja łowiecka tkwi w moich dwóch najstarszych braciach do dziś. Najstarszy, Michał jest członkiem Szaraka, zaś Antoni, leśnik z wykształcenia nad zwierzyną łowną pracuje naukowo, pisze książki o tematyce łowieckiej, wydaje periodyk dla myśliwych - „Zachodni Poradnik Łowiecki“ oraz zasiada w naczelnych władzach łowieckich. Ja łowiectwo uprawiam na papierze, piszę artykuły, monografie leśne, które zawierają również wątki łowieckie, a aktualnie pracuję nad dziejami łowiectwa ziemi strzeleńskiej - druk z początkiem przyszłego roku. Przez wiele lat kolegowałem się z synami właścicieli tej posesji: śp. Wojciechem, z którym chodziłem do szkoły podstawowej i ze śp. Romanem, z którym pracowałem w Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska“. Często zachodziłem do stolarni - miejsca pracy Romana - na krótkie opowieści, o tym, jak to drzewiej bywało. Ale wracając do spacerku dopowiem, że obecnie dom po rodzicach dzierży wraz z mężem córka państwa Nowaków, pani Barbara Zwolińska.

Naprzeciwko posesji Nowaków przez lata funkcjonowało piękne ogrodnictwo Jarlaczyków ze szklarniami i inspektami. Często tutaj bywałem, gdyż wraz z ojcem Józefem ogrodnictwo prowadził również syn Andrzej, z którym się kolegowałem. Ogrodnictwo działało do śmierci kolegi tj. do 1997 roku. Pisałem o nim przy okazji spacerku ulicą Inowrocławską, gdzie Jarlaczykowie mieszkali. Po likwidacji ogrodnictwa był tutaj komis samochodowy, a ostatnio hurtownia sprzętu rolniczo-ogrodniczego, która w tym roku zwinęła swoją działalność.

Kolejny dom pod numerem 37 to współcześnie wystawiona tzw. piętrówka. Tutaj znajdował się zakład kamieniarski pana Drzewieckiego. Specjalizował się on w produkcji - jak to klienci mawiali - solidnych nagrobków. Z kolei w kamienicy nr 39, dzisiaj podzielonej pomiędzy dwóch właścicieli mieszkał mój kolega Maryś Lewandowski. Chodziliśmy razem do podstawówki, razem poszliśmy do wojska do Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce. Po szkoleniu ja trafiłem, jako radiotelegrafista do centrum dowodzenia na Hel, a Maryś do kompani reprezentacyjnej, do Warszawy. Po ożenieniu się wyprowadził się stąd - później zamieszkał na Piastowskim - niestety, kolega Maryś już nie żyje.

Przechodząc dalej pomijam kilka posesji i przechodzimy pod numerem 47 - róg Michelsona z Dąbrowskiego. Stoi tutaj piętrówka, a jeszcze do lat 90. XX w. w miejscu tym były zabudowania po gospodarstwie rolnym Janowskich. Nowy właściciel rozebrał je i postawił nowy dom mieszkalny. Naprzeciwko niego widzimy posesję stojącą frontem do ul. Michelsona, jednakże przypisana ona jest do ul. Świętego Jakuba. Jest to dom rodzinny śp. ks. kan. Jana Trojanowskiego, obecnie jego krewnych państwa Graczyków. Więcej o tym domu i jego mieszkańcach napiszę przy okazji spacerku Cestryjewem z jego przyległościami.

Wracamy na stronę zachodnią i przechodzimy wlot ul. Generała Jana Henryka Dąbrowskiego - obecnie gruntownie przebudowywanej - do ul. Michelsona. Mijamy posesję, która przypisana jest do ul. Dąbrowskiego 2. Dawniej był tutaj znany w mieście i okolicy zakład ślusarski pana Barteckiego. Później w jego pomieszczeniach znalazła lokum hurtownia owoców i warzyw Zbigniewa Jakubowskiego. Działała ona tutaj do końca lat 20. tegoż stulecia. Dalej, w jednorodzinnym domu pod numerem 49 mieszkała rodzina Pierogów. Senior rodziny Jan Pieróg był tzw. oglądaczem mięsa pracującym w pionie weterynaryjnym, czyli badał mięso po uboju oraz upolowaną dziczyznę. Już przed wojną, od 1929 roku miał przydzielone trzy obwody urzędowego badania zwierząt rzeźnych i mięsa - Ciechrz z okolicznymi wsiami oraz Markowice i Młyny również z okolicznymi wsiami. Wówczas to mieszkał w Jeziorkach pod Strzelnem. Dom pod numerem 49 znajduje się obecnie w rękach pani Rosińskiej.

I na tej posesji mógłbym skończyć opowieść o ulicy Alberta Abrahama Michelsona. Do przejścia pozostało jeszcze kilka posesji, o których niewiele posiadam informacji i jedynie sygnalnie nadmienię, że pod numerem 51 mieszkał mistrz kowalski Józef Zieliński. Po drugiej stronie ulicy znajdują się trzy domy z których pierwszy został wystawiony przed kilku laty i przypisany jest do ul. Kasztanowej 2. Należy on do rodziny Reinholzów. Dalej znajdują się domy jednorodzinne, których rodowód sięga przełomu lat 50. i 60. Pod numerem 18 mieszkała rodzina Krupenków i Janickich. Głowa rodziny Teodor Krupenko przybył do Strzelna przed wojną z terenów wschodnich, z obszaru współczesnej Ukrainy. Po wojnie, po wybudowaniu domu i warsztatu, prowadził tutaj stolarnię. Pamiętam, że w połowie lat 70. XX w. wykonał mi piękny stolik pod telewizor. Córka p. Teodora, zajmowała się przydomowym ogrodem, w którym uprawiała przepiękne kwiaty - mieczyki, czyli gladiole. Jej małżonek p. Janicki był muzykiem amatorem, grał na saksofonie w orkiestrze dętej i w strzeleńskich zespołach muzyczno-estradowo-weselnych. Obecnie dom ten znajduje się we władaniu córki państwa Janickich, wieloletniej strzeleńskiej nauczycielki. I ostatni dom po stronie wschodniej ul. Michelsona pod numerem 20 należy do rodziny Kozłowskich. Głowa tej rodziny Edmund był z wykształcenia budowlańcem i przez wiele lat kierował komunalnym zakładem budowlanym. Jego małżonka Lidia Kozłowska była w latach 1964-1981 kierowniczką strzeleńskiego Domu Kultury. Obecnie dom nadal znajduje się w rękach rodziny Kozłowskich.

Pierwszy od lewej Nicefor Piwek ze strzeleńską drużyną piłkarską „Spójnia“

Po zachodniej stronie ulicy zatrzymujemy się na chwilę pod numerem 55 (57 geod.). Widzimy tutaj parterowy dom rodziny Piwków. Przed laty mieszkający tutaj Nicefor Piwek był wieloletnim kierownikiem strzeleńskiej drużyny piłkarskiej i działaczem Klubu Sportowego wchodzącego w skład ówczesnego Zrzeszenia Sportowego „Spójnia“ w Strzelnie, a od 1962 ZKS Kujawianka. Obok pod numerem 57 (59 geod.) stoi piętrowy dom należący po wojnie do rodziny Łuczaków. Tutaj mieszkali państwo Dobrzyńscy, o których pisałem przy okazji ul. Inowrocławskiej. Małżonka pana Feliksa pochodziła z rodziny Łuczaków. Później zamieszkał tutaj jako lokator sekretarz miejski Tadeusz Lewandowski.

Ulica Stodolna 24, później Michelsona 59 - 13 sierpnia 1949 roku ślub Marii z Łuczaków i Feliksa Dobrzyńskiego

I już na koniec kilka słów o kamienicy nr 59 (oznaczonej również dwoma numerami geodezyjnymi - 61 i 63). Była ona własnością Stanisława Łagockiego i w 2007 roku Gmina odkupiła ją od spadkobierców. 5 lat temu zrujnowany budynek został gruntownie odbudowana za niebagatelną kwotę, bo za ok. 2 miliony złotych. W pierwszej kolejności mieszkania w tej kamienicy otrzymali pogorzelcy z budynku starego magistratu. Nie był to żaden zabytek, choć budynek etapami stawiano w latach 20. i 30. XX w. Oto, co o tej budowie napisano w 1927 roku: P. Łagocki Stanisław, buduje w posiadłości swej w ul. św. Krzyskiej (Plac Świętokrzyski) dom mieszkalny (1-piętrowy) dla czterech rodzin. Powyższy fakt powitać należy z uznaniem, tym bardziej, że przyczyni się on do zmniejszenia głodu mieszkaniowego, którego i tutejsze miasto nie jest pozbawione. W następnych latach dobudowywał kolejne segmenty, które po kilku latach zwieńczył II piętrem. Te nawarstwienia budowlane szczególnie widoczne były przed remontem od strony podwórza.

Na tej kamienicy nazywanej dawniej bachandryją, czyli miejscem kłótliwym kończę opowieść o ulicy Stodolnej, nazwanej w 1963 roku ulicą Alberta Abrahama Michelsona

Foto.: Heliodor Ruciński i archiwum bloga