poniedziałek, 15 listopada 2021

Jubileuszowe XV Spotkanie Rocznicowe genealogów z WTG Gniazdo

Sobotni poranek 13 listopada 2021 roku zapowiadał ładny dzionek. Punktualnie o 9:30 z Rynku kujawskiego Strzelna wyruszyliśmy obierając kierunek Poznań. Jechaliśmy w czwórkę: Marzena z mężem Zbyszkiem - który wiózł nas, Heliodor i ja, Marian. Naszym celem była stolica Wielkopolski i siedziba Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk przy ulicy Mielżyńskiego 27-29, w której tegoż dnia odbyć mieliśmy XV Spotkanie Rocznicowe członków i sympatyków Wielkopolskiego Towarzystwa Genealogicznego Gniazdo. W drodze było kulinarnie, gdyż rozmawialiśmy - w nawiązaniu do przygotowywanej przeze mnie książki o łowiectwie regionu strzeleńskiego - o jadle, jakie można przygotować z dziczyzny, gdyż jeden z rozdziałów poświęcony będzie kuchni myśliwskiej. Na wysokości podtrzemeszeńskiego Lubinia spotkaliśmy - jak to co roku bywa o tym czasie - klucze dzikich gęsi i kaczek, które przemieszczały się gdzieś w kierunku południowo-zachodnim.

 

W okresie przedpandemijnym spotykaliśmy się niemalże co miesiąc. Covid rozdzielił nas na długi czas. Ostatnio, my strzelnianie blisko przed półtora rokiem uczestniczyliśmy w Walnym Zgromadzeniu Członków WTG, które obradowało wówczas w Nekli. Centrala oczywiście działała z naszym prezesem Wojciechem Jędraszewskim, czego dowodem jest chociażby kolejny Rocznik WTG, ale spotkania pandemia w okresach jej nasilenia wymiotła. Ale wracając do naszego celu podróży, do Poznania na Plac Ratajskiego zajechaliśmy kilkanaście minut przed jedenastą. Mieliśmy czas na dojście pod PTPN - parędziesiąt metrów - i tuż przed 11:00 zameldowaliśmy się na sali obrad. Było już kilkadziesiąt osób, pozostałe dochodziły. Na listę zapisało się blisko 50-ciu członków i sympatyków, a także gości, wśród których również byli: z Opola sama szefowa Opolskich Genealogów Jolanta Ilnicka, z Wrocławia szefowa Wrocławskich Genealogów Maria Rągowska oraz przedstawicielka Pomorskiego Towarzystwa Genealogicznego Krystyna Cholewa. 

Wszystkich przybyłych obsługiwały i wyjaśnień udzielały: Janka, Zosia, Sława, Małgosia, Kasia, Danka i oczywiście główny dyspozytor dzisiejszego przedsięwzięcia w dziale konsumpcja Andrzej. Dziewczyny wydawały identyfikatory, kasowały przedpłaty na obiad, pilnowały listy obecności oraz oferowały nasze najnowsze wydawnictwa - kto jeszcze tego nie uczynił, mógł dzisiaj nabyć najnowszy Rocznik Genealogiczny. Kiedy wybiła 11:00 za stołem prezydialnym zasiadł prezes Wojciech Jędraszewski i członek zarządu Dariusz Stolarski. Zaczęło się dziać. Prezes przedstawił krótką historię, mówiąc m.in.: - Myśl zorganizowania miłośników genealogii w stowarzyszeniu pojawiła się podczas chłodnych, zimowych miesięcy 2006 roku. Ostatecznie pierwsze spotkanie założycielskie odbyło się w Gnieźnie - legendarnej siedzibie władców słowiańskich. Miało ono miejsce 28 października 2006 roku w restauracji Królewska w Gnieźnie, a uczestniczyło w nim sześć osób. W miarę upływu czasu Wielkopolskie TG zaczęło się rozrastać; w jego szeregi wstępowało i wstępuje coraz więcej osób, którzy chcą podzielić się własną wiedzą i doświadczeniem z innymi, chcą spotkać się raz na jakiś czas i podyskutować o własnych odkryciach, zwiedzić ciekawe miejsca, zostawić coś po sobie, zaangażować się w projekty objęte patronatem WTG. Z czasem jednak, członkowie Towarzystwa postanowili nadać WTG bardziej formalne ramy i tak narodziła się koncepcja zarejestrowania naszej organizacji w poznańskim sądzie. Spotkanie założycielskie, podczas którego uchwalono statut oraz wybrano władze obyło się 26 kwietnia 2008 roku w pałacu w Czerniejewie. Proces rejestracji odbył się bardzo szybko i sprawnie, a członkowie WTG Gniazdo jak na potomków Wielkopolan przystało, z zaszczepioną przez wieki pracowitością, zapałem i ochotą wytyczają sobie i realizują kolejne cele...

Po tym przywołaniu dziejów nastąpiła miła chwila, kiedy Sława odczytała adres okolicznościowy napisany przez córkę naszego prezesa, a na Jego ręce posypały się kwiaty i w ramiona uściski. Cała sala wstała i gromkimi oklaskami podziękowała naszemu Meteorowi Wielkopolskiej Genealogii. Po tym serdecznym akcencie z bardzo ciekawym wykładem O Chodzieskiej fabryce Porcelany wystąpiła Pani Dorota Marciniak - szefowa TPCH. A mówiła długo i ciekawie o tradycji i technologii produkcji, a także zaprezentowała filmik z lat minionych przedstawiający proces wytwórczy przepięknych, acz kruchych dzieł. Niestety dzisiaj już fabryka nie pracuje - została zlikwidowana, a jej wyroby możemy jeszcze podziwiać we własnych kredensach oraz w Dziale Historii i Tradycji Miasta Chodzieży, który jest częścią Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chodzieży.

 

Oczywiście była kultowa już u nas przerwa kawowa i pogaduchy, czyli rozmowy o wszystkim, co nosi znamię genealogii. Rogaliki, kawa i lampka dobrego wina nastrajały nas wszystkich do wspomnień i opowieści - nad czym to ostatnio pracujemy, co nam się ciekawego przydarzyło i czy aby moja ciocia nie znajduje się również w twoim drzewie genealogicznym… Z Jurkiem Osypiukiem porozmawiałem o Jego najnowszym dziele napisanym we współautorstwie z Jackiem Mireckim, czyli o Sacrum w krajobrazie. Kapliczki, figury, krzyże i stare nagrobki jako dziedzictwo kulturowe ziemi nekielskiej. Jurek jeden egzemplarz mi prześle i będę miał okazję porównać Sacrum w krajobrazie… z moim opracowanie Sacrum przydrożne ziemi strzeleńskiej. Dr Łukasz Bielecki w krótkiej rozmowie nawiązał do moich, nadmieniając, że jest ich wytrwałym czytelnikiem i że ostatnio na spotkaniu był chyba przed dziesięciu laty. Sławka Gucia mobilizowała mnie podczas kawowego co nieco, bym przygotował artykuł do kolejnego Rocznika - obiecałem…    

A po przerwie kawowej nastał Listopad - teatr obrzędowości, czyli kolejna prelekcja wygłoszona tym razem przez Pana Witolda Przewoźnego z Muzeum Etnograficznego. Nasz mówca związany jest z muzeum od ok. 40 lat. Tam poznał niemalże wszystkie wtajemniczenia w muzealnych działaniach, a jednocześnie przez cały czas poszukiwał pewnego specyficznego klucza otwierającego kontakt z widzem. W naszym wypadku kustoszowi udało się to znakomicie. W swojej pięknej opowieści dał obraz listopadowym starym tradycjom i wielokulturowości związanej z Zaduszkami, rogalami, gęsiną, Katarzynkami i Andrzejkami. Po prostu, wsłuchaliśmy się w te piękne opowieści z „rozdziawionymi gębami“, snując się w barwach i klimatach wielkopolskich wsi, miasteczek i miast.

Na zakończenie wystąpili zaproszeni goście z życzeniami i podziękowaniami, których odbiorcą był nasz Prezes, a pośrednio również i my członkowie WTG. Kwiaty, upominki przeplatały się z dobrymi i życzliwymi słowami. Po tym - skądinąd ceremoniale - było już tylko smacznie i bardzo rozmownie. Andrzej Siwiński, po sporym ładunku intelektualnym, jakim napełnili nas prelegenci, no i po miłych rozmowach wzajemnych, zaprosił nas na Stary Rynek, pod numerem 82, gdzie w restauracji Pyšná Chalupa, na piętrze objadaliśmy się… Dania były pychota, a do tego do wyboru i kopiaste: Grillowany bakłażan (plastry bakłażana zapiekane z serem kozim), rukola i pomidory koktajlowe; Wielki wieprzowy sznycel, podawany z jajkiem sadzonym i sałatką ziemniaczaną; Gulasz wołowy z knedlami i cebulką; Żeberka wieprzowe, podawane z knedlami i kapustą białą zasmażaną; Golonka pieczona w piwie z knedlami i białą kapustą zasmażaną: Pstrąg grillowany z sosem tatarskim, podawany z frytkami stekowymi i sałatką grecką; zupy - żurek, czosnkowa i pomidorowa…

Ale się zagoniłem, zdradzając tajniki smacznej kuchni. A że dawno nie widzieliśmy się, to i choć w ten sposób mogłem się wygadać…

Foto.: Heliodor Ruciński


poniedziałek, 8 listopada 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 162 Ulica Kolejowa cz. 2

Z czasów przedrozbiorowych niewiele zachowało się informacji, z których moglibyśmy poznać bardziej szczegółowy opis zabudowy drogi nazywanej na początku XIX w. drogą z Gniezna - zu Gnesen lub ku Kwieciszewu, a później ulicą Kolejową. Wiemy, że początkowy jej fragment wchodził w obręb Przedmieścia Gnieźnieńskiego, że w pobliżu niej leżała karczma Raj oraz folwark Naskrętny i pod koniec XVIII stuleciu naprzeciwko folwarku powstała cegielnia. Na dość dokładnych mapach - katastralnej Grützmachera z lat 1827/1828 i topograficznej z 1832 roku wyraźnie widać zachodnią granicę zabudowy miasta, którą współcześnie możemy wykreślić po liniach ulic Tadeusza Kościuszki i Raj. Podniesienie rangi drogi z Gniezna i zamianie jej w ulicę przyniosło dopiero wybudowanie nowej nawierzchni i nowej drogi z Poznania do Torunia po 1853 roku, obecnego fragmentu krajówki nr 15. Wówczas tzw. tranzyt, który przebiegał przez Kwieciszewo - Bronisław - Ciechrz - Niemojewko - Inowrocław skierowany został przez Strzelno na Markowice do Inowrocławia. Ale tej właściwej rangi ulicy miejskiej droga nabrała z chwilą wybudowania linii kolejowej z Mogilna do Strzelna w 1893 roku i jej przedłużeniu do Kruszwicy w 1908 roku.

Wojciech i Maria Tetzlaff z dzieckiem

Nasz dzisiejszy spacerek zaczynamy od posesji nr 2, czyli dużej parceli, która  swą częścią wschodnią dotyka ul. Świętego Ducha i sięga od zachodu ul. Michelsona, dawniej ul. Stodolnej (pisanej również Stodólna). Jej granica południowa dotyka Placu Daszyńskiego, a w dalszej długości przylega do ul. Kolejowej. Dzisiejsza zabudowa tej parceli w niczym nie przypomina tej sprzed kwietnia 2014 roku, czy jeszcze wcześniejszej sprzed 1939 roku. Początki jej zabudowy sięgają połowy XIX w. i osiedlenia się tutaj polskiej i katolickiej rodziny Tetzlaffów. Antenatami strzeleńskiej linii tego rodu był kupiec Jan Tetzlaff i jego żona Emilia z domu Śmiejkowska. Małżonkowie mieli pięcioro dzieci: Praksedę (1858) Wojciecha (1862), Jana (1867), Annę (1869), Marię Franciszkę (1874) urodzonych w Strzelnie.

Po prawej zachodnia część parceli Kolejowa 2 (ok. 1915 r.) z nieistniejącym budynkiem gospodarczo magazynowym - obecnie skwer

Zapewne to Jan ok. 1860 roku wystawił na parceli oznaczonej wówczas numerem Amtsgrund 14a (później Kolejowa2) stary nieistniejący już dzisiaj piętrowy dom. Była to budowla wolnostojąca, pięcioosiowa, nakryta dwuspadowym dachem ceramicznym, podpiwniczona, z użytkowym poddaszem. Dom - kamienica pełnił funkcje: mieszkalną - na piętrze i poddaszu, hotelarską - na parterze i restauracyjną - również na parterze. W dużym podwórzu znajdował się obszerny, murowany budynek gospodarczo-magazynowy. Tutaj znajdowały się również stajnie dla koni oraz szopy gospodarcze. Po stronie wschodniej posesji przylegającej do Placu Daszyńskiego i ul. Świętego Ducha znajdował się niewielki ogród kwiatowo-rekreacyjny z drewnianą altaną.  

Wojciech Tetzlaff (ur. 22.04.1862 zm. 16.06.1911) jako najstarszy z synów Jana przejął po ojcu interes, czyli prowadzenie działalności handlowo-gastronomiczno-hotelarskiej i w 1893 roku poślubił Marię Viktorię Ostojecką (ur. 10.12.1865, zm. 08.01.1953). W księdze adresowej - Selbständige des Kreises Strelno 1895 Wojciech Tetzlaff wymieniony jest jako właściciel hotelu i restauracji. Jego lokal - tzw. austeria - mieścił się w części zachodniej kamienicy z bezpośrednim wejściem do niego od strony szczytu i wjazdu w podwórze. W Kalendarzu dla miasta Strzelna z 1910 roku zamieszczona została reklama, z której dowiadujemy się, że Wojciech Tetzlaw (oryginalna spolszczona pisownia) poleca koniaki, cygara i piwa po cenach najniższych. Według spisu ludności z 1910 roku w domu mieszkała rodzina Wojciecha Tetzlaffa składająca się z siedmiorga osób (Tą 7. osobą była chyba bliska krewna). Oddzielny pokój zajmował żyjąca jeszcze wówczas matka Wojciecha Emilia. Z lokatorów mieszkała tutaj również pięcioosobowa rodzina Andrzeja Gałęzowskiego, tyle samo liczebna rodzina Franciszka Hubal i siedmioosobowa rodzina M. Wiśniewskiego. Poza wymienionymi jeden pokój zajmował W. Kędzierski - prawdopodobnie pracownik Tetzlaffów.

Rodzeństwo Tetzlaffów, dzieci Wojciecha i Marii

Małżonkowie mieli syna Bolesława (ur. 21.07.1894) który zamieszkał w Berlinie i tam ożenił się z Niemką Friedą oraz trzy córki. Najstarszą była Marta (ur. 23.09.1895 zm. 20.06.1979), która wyszła za Leona Orlikowskiego (ur. 09.04.1887 zm. 24.02.1961) z zawodu aptekarza, a najmłodszą Zofia (ur. 12.03.1904, zm. 28.2.1995), która była żoną kupca zbożowego i kierownika miejscowego „Rolnika“ [pisałem o nich przy okazji ul. Świętego Ducha 25] Stanisława Rakoczego (ur. 30.04.1901, zm. 02.01.1968) - podobnie jak brat Bolesław i siostra Marta małżonkowie nie mieli dzieci. Środkowa z córek Helena (ur. 27.03. 1897, zm.01.06.1987) wyszła za mąż za Franciszka Michalaka o którym wiadomo, że był kupcem specjalizującym się w handlu końmi, wywodzącym się z rodziny kupieckiej. To małżonkowie Michalakowie przejęli działalność gastronomiczną i w latach międzywojennych prowadzili tutaj restaurację. W księdze adresowej z 1928 roku Franciszek Michalak wymieniony jest jako osoba prowadząca restaurację przy ul. Dworcowej (po 1930 r. Kolejowej).

Helena i Marta Tetzlaff
Zofia i Stanisław Rakoczowie z matką Marią Tetzlaff

Michalakowie mieli trójkę dzieci: Józefa, Łucję i Franciszkę. W 1940 roku zostali wysiedleni ze Strzelna do Generalnej Guberni. Tragicznie zakończył się transport rodziny na miejsce zesłania. Podczas podróży w wagonach bydlęcych, a zima była wówczas ciężka, córka Michalaków Łucja (ur. 08.07.1919) przymarzła do worka. Jak wynika z relacji rodzinnych, później dostała zapalenie płuc i krotko po osiedleniu się rodziny w Krakowie zmarła. Było to 17 stycznia 1941 roku. Ich mieszkanie zostało zajęte przez rodzinę Niemców Bałtyckich. W czasie okupacji władze niemieckie rozebrały budynek gospodarczo-magazynowy, z myślą przejęcia gruntu i zagospodarowania go na cele rekreacyjne. Niestety, do końca tego planu nie zrealizowano. Tuż po zakończeniu działań wojennych Michalakowie wrócili do Strzelna i na powrót objęli swój dom.

Rodzina Heleny i Franciszka Michalaków

W 1950 roku ówczesne władze miejskie przejęły cały plac po byłym podwórzu Tetzlaffów i dokończyły plany Niemców, zagospodarowania terenu na park miejski. Działo się to za czasów burmistrza Skrzypczaka. 1 maja 1950 roku uroczyście nadano nowo założonemu skwerowi nazwę 1 Maja. Pamiętam z lat 60. XX w. blaszany pawilonik przyklejony do zachodniej ściany kamienicy, od strony skweru. Była to strzelnica, którą prowadzili małżonkowie Foremscy ze Sławska Dolnego i w owym czasie niesamowita frajda dla młodzieży, jak również starszych strzelnian. W latach 70. stanął na skraju skweru kiosk RSW Ruch - popularnie nazywany Kioskiem Ruchu z gazetami, papierosami i innym drobnym towarem codziennego użytku. Pamiętam, że w tym samym czasie mieszkała w kamienicy również rodzina Kępińskich i Adamskich. Co zaś tyczy się dalszych losów skweru, to kasztany nań posadzone rosły równiutko, a z lekka usypany pośrodku klomb corocznie wiosną obsadzany był przez ogrodnika miejskiego Franciszka Ostrowskiego kwiatami rabatowymi. Wzdłuż alejek ustawiono ławki i mieszkańcy w upalne dni chętnie korzystali z zacienienia. Dopiero współcześnie sprawa własności skweru została uregulowana i teren wrócił do właścicieli - spadkobierców po Tetzlaffach i Michalakach, rodzeństwa Gradowskich z Wrześni. W międzyczasie został on w części przebudowany, co wiązało się z rosnącym ruchem kołowym.     

Kontynuując zaś opowieść o rodzinie Michalaków wspomnę o synu Józefie (ur. 18.03.1924, zm. 18.01.1957), który ożenił się z Barbarą, pielęgniarką z miejscowego szpitala i ośrodka zdrowia. Józef zmarł w młodym wieku, mając zaledwie 33 lata. Jedyną spadkobierczynią całej posesji została Franciszka Michalak (ur. 23.10.1921 zm. 12.06.1995), która wyszła za mąż za pochodzącego z Pomorza Leona Glasnera. Małżonkowie mieli jedna córkę Irenę (ur. 17.07.1953), która wyszła za Jerzego Gradowskiego z Wrześni i tam zamieszkała. Z małżeństwa tego urodzili się obecni właściciele posesji przy ul. Kolejowej 2 - Bartłomiej i Martyna. Ostatnimi mieszkankami domu przy ul. Kolejowej 2 z rodziny Michalaków była Helena zmarła w 1987 roku i jej córka Franciszka zamężna Glasner zmarła w 1995 roku.

 

Po przejęciu całości przez rodzeństwo Gradowskich i uregulowaniu stosunków własnościowych posesja stopniowo zaczęła zmieniać swoje oblicze. Początkowo w byłym ogrodzie powstało kilka punktów handlowych, a po przebudowaniu parteru kamienicy uruchomione zostały w powstałych dwóch lokalach sklepy: wędliniarski i Trafika. Na skwerze w okresie letnim funkcjonowała lodziarnia, a w głębi sklep odzieżowy. Z początkiem nowego stulecia nowi właściciele rozpoczęli zakrojone na szeroką skalę inwestycje. Początek im dał nowoczesny pawilon, który wystawiony został u północno-zachodniej granicy parceli. W jego wnętrzu od 2002 roku swoją siedzibę znalazła placówka PKO Bank Polski, która do dzisiaj prowadzi swą działalność. Pamiętam dzień otwarcia, na które zostałem zaproszony. To wówczas zostałem jej pierwszym klientem - w tym dniu założył w tym banku swoje konto i do dziś korzystam z jego usług.

Kolejną wielką inwestycją rodzeństwa Gradowskich było wystawienie jednego, wielkiego budynku handlowo-mieszkalnego, który wchłonął pawilon bankowy i do którego od strony wschodniej przystawiono kompleks trzech pawilonów handlowych: kwiaciarni, warzywniaka i cukierni. Inwestycję rozpoczęto w kwietniu 2014 roku od rozbiórki starej kamienicy. Prace budowlane, które wykonywała strzeleńska firma Mur-Man zakończono w tym samym roku. Powstał budynek, który całkowicie zmienił oblicze tej części miasta, budynek na miarę XXI w. Na piętrze powstało 12 mieszkań w części parterowej duży sklep, w którym prowadzi działalność firma Rossmann oraz trzy mniejsze pawilony bankowo-handlowe. Na starym miejscu pozostała placówka PKO Bank Polski.

Od kilku lat przyległy do kompleksu skwer stał się przedmiotem ostrych protestów i wystąpień mieszkańców - wspierających właścicieli skweru - w związku z planowaną budową rond w ciągu dróg krajowych nr 15 i 25. W celu realizacji inwestor GDDKiA sięgnęła po skwer. Przyjeżdżała telewizja, radio, nagrywano programy, różne stanowiska zajmowali w tym względzie samorządowcy, ludzie protestowali, a co gorsza społeczeństwo zaczęło się dzielić…        

Dopowiem, że zadanie obejmuje przebudowę układu skrzyżowań DK 15 z DK 25 tj. ulic Kolejowej i Michelsona i DK 15 z DK 25 tj. ulic Kolejowej, Świętego Ducha i Powstania Wielkopolskiego. W związku z tym przewiduje się zmianę cech geometrycznych skrzyżowań tj. wybudowanie współpracujących, połączonych krótkimi odcinkami dróg jednokierunkowych, rond w miejsce istniejących skrzyżowań obsługujących łącznie pięć dróg publicznych i wlotu ul. Raj. W ramach zadania ma zostać wybudowana infrastruktura towarzysząca dla pieszych, zostanie wykonana przebudowa oświetlenia drogowego, urządzenia bezpieczeństwa ruchu oraz zostaną przebudowane wszystkie elementy infrastruktury istniejącej i uzbrojenia terenu wymagane w celu realizacji podstawowych robót.

Czy i kiedy dojdzie do realizacji tego zadania trudno powiedzieć. Ceny szaleją, idą w górę, zatem zachodzi pytanie, czy zaplanowanych pieniędzy starczy. Póki co, skwer jeszcze jest, choć jego dni są policzone, a przestrzeń miejska pomiędzy ulicami Świętego Ducha, Kolejową i Michelsona stała się jedną z piękniejszych w mieście. W minionym roku przyozdobiło go kilka zgrabnych ławeczek oraz piękna stylowa donica z pnia starej topoli wykonana przez firmę Despol Ryszarda Panfila, w ramach poprawiania estetyki miasta - pomysł burmistrza Dariusza Chudzińskiego.

Foto.: Heliodor Ruciński, zbiory rodzinne Gradowskich, archiwum bloga


wtorek, 2 listopada 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 161 Ulica Kolejowa cz. 1

Tak, tak, minęło już pięć lat od pierwszej próby opisania ulicy Kolejowej na starym blogu. Dzisiaj z pozycji upływającego czasu doszedłem do wniosku, że należy lepiej przyłożyć się do pracy i bardziej dopieścić tę ulicę historycznie. W międzyczasie dotarłem do wielu źródeł, które pozwalają opisać ją bardziej szczegółowo. Dokonując przed 12-laty pierwszych wpisów na blogu oznajmiłem potencjalnemu czytelnikowi, że ...opiszę moje Strzelno malując obraz ulic oraz stojących przy nich kamieniczek i domów, wtrącając przy tym nieco dat, wydarzeń historycznych, anegdot i opowieści zasłyszanych dawno temu od najstarszych mieszkańców, a szczególnie mego wujka śp. Mariana Strzeleckiego... Dodałem również, iż ...chciałbym dużo ciepła wylać, by zachwalać, by głaskać i pieścić to moje miasto. Ale rzeczywistość jest taka a nie inna, więc pozwolę sobie na stopniowe dawkowanie moich emocji, by nie zapeszyć

Ta moja programowa zapowiedź wygłoszona przed laty jest dawkowana - niczym lek na dolegliwości; przerywana dla nabrania mocy - niczym leżakujące wino i nacechowana powrotami do miejsc szczególnych - niczym pełne sentymentu przywoływanie przeszłości. Tak jak spacer, tak i moje pisanie ma swoje cele - dotarcie do każdego strzelnianina, któremu bliskie sercu jest nasze miasto. Opisy poszczególnych miejsc i ludzi to przysiadanie na ławeczce i wsłuchiwanie się w głosy z przeszłości szepcące do mego ucha piękne opowieści, o tym wszystkim, o czym dawniej rozmawiali strzelnianie przy proszonej herbatce, czy przy rodzinnym stole. Wchodząc w skórę - dawno temu przemierzającego ulice miasta - woźnego miejskiego publicznie obwieszczam, że czas na opowieść o kolejnej ulicy, którą będzie - Kolejowa. 

Przy różnych okazjach o tej ulicy już pisałem. Jest ona najbardziej „zieloną“ ulicą naszego miasta, a to za sprawą leżących przy niej enklaw zieleni. Są tutaj zlokalizowane dwa parki - im. Tadeusza Kościuszki i Planty Miejskie, jeden skwer, który niegdyś był parkiem im. 1 Maja oraz dwa cmentarze - stara nekropolia katolicka oraz cmentarz poewangelicki. 2/3 jej długości to szpaler silnie już przetrzebionych drzew, które przed laty gęsto jej towarzyszyły. Ulica jest stosunkowo „młoda“, gdyż jej początki sięgają połowy XVIII w. Dopiero około 150 lat później odcinek miejski drogi nabrał charakteru ulicy. Stało się to za sprawą wybudowania linii kolejowej Mogilno-Strzelno i postawienia dworca kolejowego. Był to tzw. Stary Dworzec, który do dziś stoi naprzeciwko Elewatora Zbożowego, spełniając funkcje mieszkalne. 

Wcześniej, bo już w XV w. początek tej ulicy, fragment od współczesnego Placu Daszyńskiego po ulicę Raj, czyli cały odcinek, na którym planowana jest budowa rond stanowił plac, który wchodził w obręb tzw. Przedmieścia Gnieźnieńskiego. Na początku XIX w., była to droga popularnie zwana drogą z Gniezna - zu Gnesen lub ku Kwieciszewu. Dopiero kiedy 15 października 1892 roku została uruchomiona nowa linia kolejowa Rada Miejska na wniosek Magistratu nadała tej drodze nazwę - ulica Kolejowa. Jej geodezyjna długość początkowo sięgała od skrzyżowania ulic Świętego Ducha i Młyńskiej (Powstania Wielkopolskiego) po Stary Dworzec. Z chwilą przedłużenia linii do Kruszwicy i otwarcia nowego dworca 1 października 1908 r. jej długość geodezyjna została skrócona, i tak też po dzień dzisiejszy pozostało, do wjazdu pod dworzec i późniejszego odgałęzienia zwanego współcześnie ulicą Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Niemniej jednak, tradycja nazywa pozostały odcinek lewostronny aż po granice miasta ulicą Kolejową, zaś prawostronną od ul. Zakrzewskiego po Jeziorki (Wood Glass Team)  ul. Kardynała Wyszyńskiego.

W swych dziejach ulica kilkakrotnie zmieniała nazwę. Na początku była to z niemiecka brzmiąca nazwa - Bahnhofstrasse i przetrwała ona do 1919 roku, kiedy to po wyzwolenia miasta w wyniku działań Powstania Wielkopolskiego nadano jej polską nazwę - ulica Dworcowa. Wówczas też wyłączono odcinek od ul. Młyńskiej, do późniejszej ulicy Sportowej, nazywając go Placem Wolności. Po śmierci Józefa Piłsudskiego, plac nazwano jego imieniem, a 21 września 1947 r. nadano mu imię Placu Ignacego Daszyńskiego. Około 1930 roku nazwę z Dworcowej zmieniono na ul. Kolejową. Na czas okupacji niemieckie, ówczesne władze powróciły do nazwy z okresu zaborów, czyli Bahnhofstrasse, wkrótce zmieniając ją na Von Colerstrasse. Po oswobodzeniu miasta wrócono do nazwy z okresu międzywojennego - ulica Kolejowa. Ale jak to drzewiej bywało, władze partyjne postanowiły zmienić tę nazwę. W 1961 roku wybudowano przy końcu ulicy za starym cmentarzem i byłym, przedwojennym tartakiem Huberta nową Szkołę Podstawową nr 2 i nadano jej imię komunisty Marcelego Nowotki. W związku z tym imię szkoły przeniesiono również na ulicę, nadając jej to samo imię, czyli Marcelego Nowotki. Po przemianach ustrojowych 26 lutego Rada Miejska podjęła uchwałę o zmianie nazwy ulicy na Kardynała Wyszyńskiego (tak zapisano w uchwale). Niestety, tej uchwały w praktyce nie wdrożono, dopiero kolejna uchwała z 17 grudnia tegoż roku bardziej sprecyzowała, jakiego odcina ulicy nowa nazwa ma dotyczyć. Tak więc, nowa nazwa została przypisana byłemu fragmentowi biegnącemu od budynku przez cały skraj Osiedla 1000-Lecia. Zaś odcinek śródmiejski, od Placu Daszyńskiego, do zjazdu ku nieistniejącemu już dworcowi, ulicą Kolejową.

 

Do niedawna nie uczyniłbym tego, ale obecnie ulicę zaliczam do grupy najpiękniejszych ulic naszego miasta. Pełna zieleni, z budynkami o ciekawej architekturze i poprawiającą się estetyką nabiera rumieńców. W trakcie remontu znajduje się piękna kamienica przy narożniku z ul. Doktora Jakuba Cieślewicza (nr 1), poddano rewitalizacji Park im. Tadeusza Kościuszki, ustawiono nowe ławki i piękne drewniane donice w pasie przycmentarnym i na skwerze oraz uporządkowano pas zieleni na wysokości jezdni i chodnika wzdłuż cmentarza poewangelickiego. Po prostu, serca strzelnian zdrowiej biją na widok poprawiającej się estetyki. Wjeżdżający do miasta od strony Poznania - Gniezna zauważają, że miasto pięknieje, a jest to efekt po prostu nowego wejrzenia na nasz prastary gród przez obecnego włodarza - burmistrza Dariusza Chudzińskiego. Gdyby jeszcze zaplanować rewitalizację Plant Miejskich, co mniemam niebawem nastąpi, będzie super. 

Wizyty strzelnian, którzy w ostatnich dniach odwiedzili strzeleńskie cmentarze są pełne zachwytu na widok zachodzących zmian w naszym mieście. Rozmawiałem z wieloma gości, których spotkałem na naszej starej nekropolii, a którzy dobrze wypowiadali się o gospodarzu miasta i wzgórza wojciechowego, czyli o burmistrzu i proboszczu. Wiele jeszcze jest do zrobienia i powtarzałem moim rozmówcom, że warto, bo miasto na to zasługuje - Strzelno to wielka rzecz, to dlatego trzeba tę dostojność uszanować i pielęgnować. 

Foto. z drona; Paweł Kaczorowski,; inne archiwum bloga