sobota, 2 listopada 2019

Kwesta i listopadowe wypominki



Szczególną formą czci oddawanej zmarłym jest pamięć o nich i przywracanie blasku zapomnianym miejscom ich wiecznego spoczynku. Od 15 lat Towarzystwo Miłośników Miasta Strzelna jest organizatorem listopadowych kwest cmentarnych. Zebrane w ich trakcie pieniądze przywróciły blask kilkudziesięciu miejscom pochówku zasłużonych strzelnian. Do wąskiego grona Miłośników co roku przyłącza się rzesza kwestarzy, społeczników, którym nie jest obojętne dzieło przywracania i kultywowania pamięci. To tej grupie i darczyńcom, którzy zasilili puszki z logo TMMS-u należą się wielkie ukłony i szczególne podziękowania. Dziękujemy…!!!

W tym roku zebraliśmy
5 867,08 zł









Gwoli pamięci historycznej warto wspomnieć inicjatora kwest cmentarnych, który również w tym roku wytrwale spełniał służbę społeczną. Jest nim honorowy prezes TMMS-u, honorowy obywatel naszego miasta Kazimierz Chudziński. Od początku towarzyszą tej akcji: Krzysztof i Irena Rymaszewscy oraz Heliodor Ruciński. 



W tym roku zebraliśmy
5 867,08 zł














Wypominki są jednym ze znaków naszej modlitewnej pamięci o zmarłych i ich tradycja sięga odległego X w. Wcześniej, modlitwa za zmarłych praktykowana była w Kościele już od II w., a od III wieku Kościół modli się za zmarłych w czasie Eucharystii. Z czasem przyjęła się też znana do dzisiaj praktyka odprawiania Mszy św. za zmarłych pokutujących w czyśćcu. W Rzymie Święto Wszystkich Świętych wprowadził w 741 r. papież Grzegorz III. W 935 r. papież Jan XI wyznaczył na 1 listopada osobną uroczystość Wszystkich Świętych, która miało obowiązywać w całym Kościele.










W liturgii eucharystycznej sprawowanej w starożytnym Kościele odczytywano tzw. dyptyki, na których chrześcijanie wypisywali imiona żyjących biskupów, ofiarodawców, dobrodziejów, ale także świętych męczenników i wyznawców, oraz wiernych zmarłych. Z biegiem lat dyptyki zastąpiono wspomnieniami - specjalnym nabożeństwem za zmarłych, podczas którego wyczytywana jest lista imion i nazwisk zmarłych osób, które wierni chcą w modlitwie polecać Bogu. Wypisywane są one na kartkach i wraz z dobrowolną ofiarą przynoszone są do parafialnej kancelarii. Następnie sporządza się listę nazwisk zmarłych, którą kapłan odczytuje podczas nabożeństwa, wzywając zebranych do modlitwy w ich intencji. Najczęściej wierni odmawiają w intencji zmarłych dziesiątkę różańca lub tradycyjną modlitwę „Wieczny odpoczynek".

Wypominki często funkcjonują w dwojakiej odmianie jako listopadowe - gdy imię zmarłego wyczytuje się podczas listopadowego nabożeństwa za zmarłych oraz roczne - gdy zmarłych wspomina się przez cały rok, w każdą niedzielę przed Mszą św. Świecką formą wypominek są organizowane od lat Zaduszki poetycko-muzyczne, jak chociażby te w Muzeum Ziemi Mogileńskiej, czy te zainicjowane w ubiegłym roku przez strzeleńskim Domu Kultury.

Foto.: Heliodor Ruciński

środa, 30 października 2019

Jaruzelscy z Siemionek - cz. 5


Wizyta Prezydenta RP Lecha Wałęsy w USA (20-21 marca 1991). Biały Dom (21.03.1991; wieczór) Prezydent George Bush senior przyjmuje Radcę Ambasady Jerzego Jaruzelskiego.
PWRÓT
Po zakończeniu działań wojennych na Kujawach i wyzwoleniu terenów nadgoplańskich, w końcu marca 1945 r. wdowa Janina z Jaźwieckich Jaruzelska wraz z synami powróciła do rodzinnego gniazda, Siemionek. W salonie dworskim zastali wiszące w owalnych ramach portrety rodzinne baronostwa von Hoyningen-Huene.

Nostalgiczne wspomnienia: Droga do promu przez jezioro na Potrzymiech gdzie kopano torf. Z Janiną Jaruzelską od lewej: Andrzej, Jerzy, bratanica mamy Teresa Jaźwiecka i Janusz (1935).
Z braku środków do życia pani Janina podjęła pracę w charakterze nauczycielki w szkole wiejskiej w pobliskim Chrośnie, podległej oświacie kruszwickiej. W międzyczasie zawiązał się komitet folwarczny, który przejął zarząd nad majętnością Siemionki. Trzeba podkreślić, że powracający tutaj prawowici właściciele dóbr zastali całą majętność w należytej kondycji i prawie nietkniętą przez powojennych grabieżców. Wkrótce, ówczesne inowrocławskie władze powiatowe całą majętność wraz z dworem przejęły na cele reformy rolnej. Dzięki starej przedwojennej służbie udało się pani Janinie Jaruzelskiej odzyskać część sprzętów i obrazów - rodzinnych pamiątek.

WYPĘDZENIE
Pobyt rodziny Jaruzelskich w Siemionkach nie trwał długo. 5 czerwca 1945 r. inowrocławskie UB dostarczyło do dworu odręcznie sporządzone pismo o następującej treści:

Rozkaz. Rozkazuję ob. Jaruzelskiej – nauczycielka w Kruszwicy [–] wyjechać natychmiast na odległość 100 km od pow. inowrocławskiego do dnia 7 czerwca 1945 r. godz. 6 p.[o] p.[ołudniu]. W wypadku niezastosowania się do powyższego ukarany zostanie ob. karą więzienia. Inowrocław 5-VI-45 r. [ podpis nieczytelny]

W podobnych okolicznościach, jak podczas okupacji, z tym, że wówczas przez Niemców, a obecnie Polaków, wypędzeni zostali właściciele Siemionek ze swoich dóbr. Całe niemalże mienie pozostało, zaś oni sami z bagażem podręcznym, pamiątkami rodzinnymi i drobnym sprzętem udali się do niedalekiego Krzywego Kolana w powiecie mogileńskim. Na krótko zatrzymali się w miejscowej szkole, lecz i stąd musieli uciekać, by uniknąć aresztowania. Udali się do Warszawy. W majętności Siemionki powołano trzyosobowy komitet folwarczny, ziemię rozparcelowano pomiędzy byłych robotników i przesiedleńców. Budynki gospodarcze podzielono pomiędzy parcelantów, co wkrótce spowodowało, iż solidne budowle poczęły popadać w ruinę. Jedynie resztówka w postaci dworu i parku przydworskiego przetrwała do dziś. We dworze mieszkali parcelanci i po wybudowaniu swoich siedlisk, w postaci nowych gospodarstw, opuścili byłą rezydencję ziemiańską.


W latach 60. minionego stulecia dwór wraz z kilkoma obiektami pomajątkowymi na tyle był w dobrej kondycji, że ówczesna władze powiatowe przekazały resztówkę pomajątkową Uniwersytetowi Mikołaja Kopernika w Toruniu. W 1966 r. po wyprowadzeniu ostatnich lokatorów przystąpiono do przebudowy dworu, przygotowując obiekt pod potrzeby Stacji Naukowo-Badawczej UMK. W jego wnętrzu znalazły miejsce pracownie: hydrobiologiczna,, limnologiczna, ornitologiczna oraz stacja meteorologiczna. Wygospodarowano tu również dwa mieszkania dla dwóch rodzin pracowników. Przebudowano poddasze nad piętrową przybudówką, zmieniając jej architekturę. Wówczas to zmieniono dach papowy z niskiego na ostry i pokryto go dachówką.


Stacja Naukowo-Badawcza w Siemionkach działała do 1980 roku. Po jej likwidacji we dworze znajdowały się stare piękne meble gdańskie, które w tajemniczych okolicznościach ulotniły się stąd. Dwór został przejęty przez Akademię Techniczno-Rolniczą w Bydgoszczy, a w 1982 r. przez Urząd Wojewódzki. 1 stycznia 1982 r. uruchomiono w dworze i obiektach towarzyszących Państwowy Dom Pomocy Społecznej podległy Wojewodzie Bydgoskiemu. Niewątpliwie oddzielną, acz kontynuującą opowieść o dworze siemionkowskim stanowią dzieje depeesu, jak popularnie nazywa się działającą tutaj placówkę opiekuńczo-pomocową. Mniemam, że ktoś, kiedyś opisze dalsze losy dworu nad Gopłem.

W dniu otwarcia Stacji Naukowo-Badawczej UMK w Siemionkach


Dziś, po latach odnosimy wrażenie - zapewne nie wszyscy - że obraz tamtych czasów i dotychczasowa prezentacja losów tutejszego ziemiaństwa, kształtowane były przez wszechobecną propagandę komunistyczną. Można było odnosić wrażenie, że dla komunistów i ich propagandy ziemiaństwo było na wsi czymś, na czym można było wieszać nieszczęścia ówczesnego świata. Wszystko, co najgorsze przypisywano dworowi i jego mieszkańcom, a przecież tak nie było. Czynnikiem, który pozwolił przetrwać tej grupie społecznej przez lata zaborów, po współczesność, był bardzo powszechny patriotyzm, połączony z silnie zakorzenioną tradycją składania życia i majątku w ofierze na ołtarzu Ojczyzny i specyficzne poczucie odpowiedzialności ziemian za los państwa i narodu.

GENEALOGII CIĄG DALSZY
Prezydent Lech Wałęsa w Ambasadzie RP w Waszyngtonie (20.03.1991). Jerzy Jaruzelski Radca Ambasady, wśród witających.
Potomkami małżonków Janiny i Władysława Jaruzelskich były ich dzieci, są obecnie wnuki i prawnuki. Pozwólcie, że i im poświęcę nieco uwagi. Najstarszy syn Janusz rozpoczął studia na Wydziale Chemicznym Uniwersytetu Warszawskiego. W 1946 r. z kolegami z Wydziału podczas praktyk w Kopenhadze odmówił powrotu do Polski i pomimo nacisków ze strony władz, rząd duński ochronił go, umieszczając w obozie dla uchodźców. Ostatecznie władze duńskie umożliwiły Januszowi ucieczkę promem do Szwecji, gdzie mieszkając przez kilka lat w Goteborgu wykonywał pracę fizyczną w fabryce papieru i fabryce amoniaku. Później otrzymał stypendium Rządu Polskiego na uchodźstwie i wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie przybył z kieszonkowym w wysokości około dziesięciu dolarów. Tam podjął studia na Alliance College, w Cambridge Springs w Pensylwanii, które ukończył w 1951 r. Następnie studiował na Pennsylvania State University, gdzie w 1954 r. uzyskał tytuł doktora w dziedzinie chemii organicznej. W latach 1960-1992 prowadził liczne prace badawcze w laboratoriach „Exxon” w Linden New Jersey, uzyskując liczne patenty. Z żoną Katherine Neywood miał dzieci: Janinę, dr praw pracującą w biurach Kongresu USA oraz Barrata, ekonomistę pracującego w firmie konsultingowej w Nowym Jorku. Zmarł w wieku 92 lat, 1 marca 2017 r.

Janusz Jaruzelski.
Drugi z kolei syn Andrzej w czasie okupacji, przebywając z rodziną w Warszawie był harcerzem w Szarych Szeregach Hufca Mokotów Górny. Ukończył w 1951 r. Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego i był dziennikarzem - publicystą. W latach 80. minionego stulecia był przewodniczący NSZZ „Solidarność“ w redakcji Chłopskiej Drogi. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Zmarł w wieku 91 lat, 20 września 2018 r. 28 września tegoż roku spoczął na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie. Z żoną Ewą Pielat miał syna Pawła.



Trzeci syn Jerzy Maria ukończył prawo i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Obronił doktorat z historii w 1978 r. w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk, był dziennikarzem „Życia Warszawy” w latach 1949-1975 i tygodnika „Kultura” w latach 1975-1981. Był historykiem, docentem kontraktowym Instytutu Dziennikarstwa UW, wykładowcą uczelni dziennikarskich w kraju i za granicą, członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i PEN Clubu. W latach 1990-1991 był radcą ds. nauki Ambasady RP w Waszyngtonie. Zmarł w wieku 87 lat, 4 stycznia 2019 w Warszawie. Spoczął na Powązkach. Z żoną Dorotą Szczepańską miał córkę Katarzynę, polonistkę, dziennikarkę.


Moje spotkania z Profesorem - jak zwykłem się odnosić do Jerzego Marii Jaruzelskiego - korespondencja i liczne rozmowy telefoniczne stały się impulsem do napisania dziejów dworu nad Gopłem. Owocem naszych kontaktów stało się trwałe upamiętnienie Władysława Mikołaja Jaruzelskiego tablicą pamiątkową na dworze siemionkowskim. Dopowiem, że tablica pamiątkowa poświęcona Władysławowi i Janinie Jaruzelskim znajduje się na frontonie kościoła św. Barbary przy ul. Emilii Plater w Warszawie i odsłonięta została w 1988 r. Rodzina Janiny Jaruzelskiej należała do parafian tejże świątyni i była fundatorem figury Chrystusa przed kościołem.

ZIEMIAŃSKI CZERWIEC - SIEMIONKI 2010
19 czerwca 2010 r. z inicjatywy genealogów z WTG „Gniazdo” i ówczesnego dyrektora DPS Dariusza Chudzińskiego w ramach zjazdu, który odbył się pod hasłem Ziemiański czerwiec odsłonięto tablicę pamiątkową na dworze w Siemionkach poświęconą Władysławowi Mikołajowi Jaruzelskiemu, wielkiemu patriocie, w czasie II wojny światowej członkowi kierownictwa referatu rolnego Delegatury Rządu na Kraj.







Przygotowania do tego przedsięwzięcia trwały rok. i zwieńczone zostały sukcesem, na dodatek zjazd genealogów został wkomponowany w imprezy, jakie zgotował DPS w Siemionkach, a które zaplanowano na ten dzień. Uroczystości w Siemionkach rozpoczęte zostały mszą św. polową, której przewodniczył ks. kan. Otton Szymków, w asyście proboszcza kościeskiego a zarazem kapelana Domu śp. ks. Henryka Ląga, wikariusza strzeleńskiego ks. Krzysztofa Januchowskiego oraz kaznodziei ojca dra Wojciecha Popielewskiego OMI, ówczesnego superiora markowickiego, wykładowcy WSD w Obrze.

Słowa wypowiedziane przez ojca Popielewskiego wywołały ogrom wzruszeń wśród gości honorowych, jak i pozostałych uczestników mszy św. A mówił o tym Domu, w którym schronienie znalazły dziesiątki kobiet wymagających indywidualnego postrzegania i indywidualnej troski – nie zbiorowej opieki, o jakiej przeciętny obserwator snuje wyobrażenia. Drugą część kazania ojciec Popielewski poświęcił patriocie Władysławowi Mikołajowi Jaruzelskiemu i działalności na niwie społeczno-gospodarczej i patriotycznej. Pełne ciepła słowa i płynąca z nich nauka o Patriotyzmie, wzruszyły do głębi zasłuchanych w skupieniu wiernych. A mówił z ekspresją i wielkim zaangażowaniem. Wielu, z którymi później rozmawiałem było do głębi serca wzruszonych słowami kaznodziei. Widocznie znakiem uduchowienia i gorących słów ojca Popielewskiego był gromki udział w przyjmowaniu komunii świętej.







Po mszy św. przybyły Wicewojewoda Kujawsko-Pomorski Dariusz Kurzawa i Jerzy Maria Jaruzelski dokonali odsłonięcia tablicy pamiątkowej, którą z kolei poświęcił ks. kan. Otton Szymków. Tablica w swym podpisie tyczącym się jej fundatorów zawiera również zapis WTG "Gniazdo" - jesteśmy więc jednymi z fundatorów tej tablicy, obok Rodziny Jaruzelskich, Zarządu Powiatu Mogileńskiego i TMMS. Podobnej ceremonii dokonał względem wyremontowanego dworu, na którym zawisła tablica ku czci bohatera. Następnie wkopano cztery drzewa pamiątkowe w parku przydworskim, a czynności te dokonane zostały przez Jerzego Jaruzelskiego, Dariusza Kurzawę, Tomasza Barczaka i Dariusza Chudzińskiego.

Pamiętam, lata 80-te i moje spotkania z historykiem i regionalistą śp. Henrykiem Ładą, który swego czasu pisał o Władysławie, jako zasłużonym działaczu Kółek Rolniczych na Kujawach. Ja w drodze na wykłady na UMK, on do Gniewkowa w poszukiwaniu śladów ziemiaństwa opowiadał mi po raz pierwszy o Jaruzelskich z Siemionek…

POST SCRIPTUN - TAJEMNICZE ZNAKI
Wielu mieszkańców Siemionek, pracowników DPS i regionalistów frapuje znak krzyża wyryty na jednym z drzew w parku przydworskim ze znajdującymi się pod nim inicjałami: „V. V. L. M.“. Kto ten znak zrobił i w jakim celu? - padają pytania, a domysły, jak to bywa w ludzkiej wyobraźni są przeróżne. 19 czerwca 2010 r. podczas spotkania w Siemionkach z okazji uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej poświęconej Władysławowi Mikołajowi Jaruzelskiemu nie omieszkałem porozmawiać z Jerzym Marią Jaruzelskim, synem Władysława w temacie tajemniczego znaku. Na zadane pytanie, czy wiadomo jest mu coś o wyciętym znaku krzyża na drzewie? - odpowiedział, że jemu nic w temacie niewiadomo. W każdym bądź razie, nie wycięto inicjałów i krzyżyka w czasie ich pobytu w Siemionkach, czyli po parcelacji majątku po 1945 r.

Wspominałem w poprzedniej części o rzekomym skarbie? Ale kto miałby go ukryć i kiedy? Woda na młyn, a z nią hipotez od liku. We wrześniu 1939 r. Jaruzelscy chroniąc się przed nadciągającym Wehrmachtem spakowali, najpotrzebniejsze i cenniejsze rzeczy i opuścili Siemionki. Ok. 12 września zostali cofnięci przez Niemców i w miejscowości Przedecz ich wóz został ograbiony z cenniejszych rzeczy przez nieznanych sprawców. Zatem, co mieliby ukryć skoro zostali ograbieni?


A może precjoza ukryła uciekająca w styczniu 1945 r. rodzina Georga Berenda barona von Hoyningen-Huene, Niemca łotewskiego, zarządzającego majątkiem w Siemionkach. Baron od 1944 r. był na froncie wschodnim, natomiast żonie udało się opuścić Siemionki przed nadejściem Rosjan i wraz z czwórką dzieci szczęśliwie schronić się w Niemczech. Pamiętać musimy, iż był to styczeń z ostrą zimą, ziemie była głęboko przemarznięta, a żona barona Karola baronówna von Pfeilitzer-Franck była samo, z czwórką małych dzieci, nie wykopałaby w tajemnicy głębokiego dołu. Co więcej, cała rodzina, wbrew dotychczasowej wiedzy przeżyła wojnę, zatem, mieli szanse już później odzyskać mityczny skarb. Czy to uczynili? - uważam, że nie… Rzekomo wyryte pod krzyżem litery: V. V. L. M. sugerują datę. Ale sugestia, iż jest to data roczna ale czytana od tyły: MLVV - 1555, w domniemaniu niektórych osób jest pozbawiona sensu. Gdyby miał to być data roczna musiałaby być zapisana następujący: MDLV - 1555.

Po prostu, są to inicjały pary kochanków, którzy pod tym drzewem złożyli przysięgę na krzyż, że zawsze będą razem. Ta forma wyznawania miłości była przed laty bardzo popularna. Składać przysięgę, znaczy to wzywać Boga na świadka, że się powiedziało prawdę, lub że się zamierza dotrzymać danego przyrzeczenia, imponowało. W mentalności ludzi wierzących ten, kto przysięga, albo przywołuje Boga jako świadka prawdy, mówiąc: „Przysięgam na Krzyż Chrystusowy!”, staje się w oczach przyjmującego tę przysięgę wiarygodnym. I to byłoby na tyle w temacie krzyża i inicjałów wyrżniętych na drzewie. Dodam, że stopień zabliźnienia kory może wskazywać, iż owe miłosne wyznanie miało miejsce 50 - 60 lat temu.
KONIEC

poniedziałek, 28 października 2019

Jaruzelscy z Siemionek - cz. 4


Warszawa 1929 r. Sala Rycerska Zamku Królewskiego. Po dekoracji odznaczeniami państwowymi grupy ziemian z woj. poznańskiego. Władysław Jaruzelski – trzeci z prawej, Janina Jaruzelska – druga z prawej.
LOSY WOJENNE
W pierwszych dniach września 1939 r. na wieść o zbliżających się Niemcach, Władysław Jaruzelski wydał służbie ordynarie i należne gratyfikacje finansowe. Sam wraz z rodziną w karecie i z wozem zaprzężonym w cztery konie opuścił Siemionki, udając się przez Skulsk i Ślesin w kierunku południowo-wschodnim. Podróż zakończył ok. 12 września we wsi Tum pod Łęczycą, po czym powrócił wraz z rodziną do domu. W miejscowości Przedecz ich wóz został ograbiony z cenniejszych rzeczy przez nieznanych sprawców.

Była środa, 11 października 1939 r. dziedzic dóbr Siemionki, Władysław Mikołaj Jaruzelski udał się do Kruszwicy. Tam zostaje rozpoznany przez któregoś z Niemców, być może przez sąsiada z Lachmirowic, zatwardziałego hitlerowca Karola Gustawa Hinscha, zatrzymany i aresztowany, a następnie przewieziony do Inowrocławia i tam osadzony w więzieniu. Jak się okazało, wraz z nim trafiło tutaj kilkudziesięciu przedstawicieli inteligencji i ziemiaństwa. Z niedzieli na poniedziałek, w nocy z 22 na 23 października grupa pijanych i rozwydrzonych Niemców z landratem inowrocławskim Otto Christianem Hirschfeldem na czele, dokonała samosądu na więźniach, m.in. na właścicielu Polanowic, Polaku niemckiego pochodzenia żonatym z Polką Marią Gościńską, Janie (Hansie) Gierke. Nadto na podwórzu więziennym zamordowano: Apolinarego Jankowskiego, prezydenta Inowrocławia oraz ziemian: Edwarda Ponińskiego i Włodzimierza Wichlińskiego. Wydarzenia te przeszły do historii pod nazwą „krwawej nocy” lub „krwawej niedzieli”. Podczas wypędzania więźniów z cel, z niejasnych powodów, strażnik korytarzowy volksdeutsch zgasił światło i zamknął pomieszczenie z więźniami, pośród którymi znajdował się Władysław Jaruzelski. Pozostałe, sąsiednie cele opróżniono, a znajdujących się w nich więźniów wywleczono i rozstrzelano.

Siemionki, 1937. Taras od strony parku: Janina, Władysław, Jerzy Jaruzelscy oraz „Bzik”, pies pokojowy.
Szczęśliwie doczekał nasz bohater 12 lutego 1940 r. i został wypuszczony na wolność z nakazem natychmiastowego opuszczenia tych terenów i udania się do Generalnego Gubernatorstwa (GG). Dziedzic nie miał gdzie wracać, gdyż już wcześniej, w końcu października 1939 r. została stąd wysiedlona rodzina. Po trzytygodniowym pobycie w obozie przejściowym w Gniewkowie pod Inowrocławiem, została przetransportowana, mając jedynie bagaż podręczny, do Chełma Lubelskiego. Wkrótce, bo w grudniu 1939 r. małżonka Janina wraz z trójką synów udała się do okupowanej Warszawy. Później dołączył, po wypuszczeniu z inowrocławskiego więzienia, małżonek Władysław. Jaruzelscy zamieszkali przy ul. Filtrowej 65.

SIEMIONKI W POWIERNICTWIE III RZESZY
Na przełomie lat 1939/1940 majątek ziemski Siemionki objął Niemiec z Łotwy Georg Berend baron von Heyningen-Huene, którego portrety rodzinne wisiały w salonie dworskim jeszcze wiosną 1945 r. Ten obraz z portretami zapisał się w pamięci powracających na swoje Jaruzelskich. Jeden z nich szczególnie utkwił w pamięci Jerzego Marii Jaruzelskiego, wówczas czternastoletniego młodzieńca, barona von Heyningen-Huene w mundurze Sturmbannführer Waffen SS. Baron Siemionki otrzymał w tzw. powiernictwo, czyli zarząd z perspektywą stania się w przyszłości jego właścicielem.

Georg Berend baron von Hoyningen-Huene urodził się w St. Petersburgu 11 stycznia 1907 r. jako syn Ernsta (1872-1946), urzędnika kancelarii cara w St. Petersburgu i Marii hrabiny von Sievers (1873-1958). Związek małżeński zawarł 1 marca 1936 w Mitawie na Łotwie z Karolą baronówna von Pfeilitzer-Franck, urodzoną 4 stycznia 1911 r. w Strutteln, pow. Tuckum w Kurlandia. Po ślubie zamieszkali w majętności Alt-Ottenhof w pow. Wolmar na Łotwie. Sprowadzając się do Siemionek małżonkowie przybyli z dwójką dzieci Frankiem (rocznik 1937) i Andreą (rocznik 1938). We dworze siemionkowskim na świat przyszło jeszcze dwoje dzieci: Heinrich w 1941 r. i Christina w 1944 r.

Lata powojenne. Georg baron Hoyningen-Huene 1907-1988.
 W 1940 r. baron von Hoyningen-Huene wstąpił do Waffen SS w randze Untersturmführera (Leutnanta, czyli porucznika). W czasie służby awansował do stopnia Sturmbannführer - majora. Po wybuchu wojny z Rosją sowiecką służył na Łotwie i Ukrainie, czyli na froncie wschodnim. Ten fragment swojego życiorysu baron zataił przed swoimi dziećmi. Oficjalnie podawał, że został wcielony do wojska wiosną 1944 r. Ponieważ był głuchy na jedno ucho, to cała jego kariera wojskowa miała być podoficersko-kancelaryjna, najpierw gdzieś pod Warszawa, a potem pod Pragą czeską. W 1945 r. przedostał się do Bawarii i dostał się tam niewoli amerykańskiej. Stamtąd Amerykanie wydali go jako byłego obywatela Łotwy Sowietom. Dostał w ZSSR obligatoryjne 25 lat obozu, ale w 1950 r. został zwolniony i dołączył do rodziny w NRD.

Jak wieść niosła, Karola von Hoyningen-Huene wraz z dziećmi uciekła przed 20 stycznia 1945 r. z Siemionek. Udała się w kierunku zachodnim i rzekomo zginęła w kolumnie uchodźców rozjechana przez czołgi sowieckie pod Nakłem. Stało się jednak inaczej. Z informacji otrzymanych od publicysty z Berlina Andrzeja Prus-Niewiadomskiego, który w 2015 r. przygotowywał publikację: Niemcy bałtyccy jako „Treuhaenderzy in Wartheland”, a polscy wysiedleni i wywłaszczeni ziemianie, wiele udało się ustalić w temacie Siemionek, a szczególnie rodzinie von Hoyningen-Huene w czasie wojny. To od niego dowiedziałem się, że Karola Hoyningen-Huene po ucieczce z Siemionek przeżyła wraz z dziećmi wielką gehennę. Grupa uciekinierów, od której się ona odłączyła, faktycznie została przez sowietów rozjechana czołgami. Hoyningom-Huene udało się przeżyć. Małżonkowie, po powrocie z zsyłki barona mieli jeszcze dwójkę dzieci: Martina (ur. w NRD w 1951 r.) i Petera Matthiasa (ur. w RFN w 1955 r.). Baron Georg Berend odszedł z tego świata w wieku 81 lat w 1988 r., natomiast Karola w wieku 89 lat, w 2000 r.

JARUZELSCY W WARSZAWIE
Podczas okupacji Władysław Jaruzelski pracował w Landwirtschaftliche Zentralstelle Distriktstelle Warschau, na stanowisku inspektora młynów. Instytucja była obsadzona przez ziemian wielkopolskich, na ogół znających język niemiecki. Włączył się w nurt działalności podziemnej. Zaangażował się od początku powstania, tj. od 1940 r. w pracach Delegatury Rządu na Kraj podporządkowanej Rządowi RP na uchodźstwie. Działał w Departamencie Rolnictwa, którego kierownikiem był Witold Maringe, przedwojenny właściciel majętności Lenartowo położonej niedaleko Siemionek w gminie Strzelno Południe. Witold Maringe (7.12.1890-12.6.1966) był przyjacielem domu państwa Jaruzelskich, inżynierem rolnictwa, absolwentem L’Institut Agronomique de I’Etat á Gembloux w Belgii. Departament, w którym działał Władysław Jaruzelski zajmował się analizą sytuacji bieżącej i pracami przyszłościowymi w rolnictwie. Między innymi prowadzono rozmowy i konsultacje w zakresie reformy rolnej, a także organizowano aparat aprowizacyjny. Pracował również, na zasadach półlegalnych, we władzach „Społem” przy ul. Grażyny w Warszawie.

NA PAWIAKU
W październiku 1943 r. Władysław Jaruzelski wraz z rodziną został aresztowany przez gestapo. Wówczas z mieszkania przy ul. Filtrowej 65 zabrano wszystkich, za wyjątkiem najmłodszego syna Jerzego Marii, wówczas dwunastolatka, którego hitlerowcy pozostawili w domu. Trafili do gmachu policji bezpieczeństwa w Alei Szucha. Po przesłuchaniu wszyscy osadzeni zostali na Pawiaku. Tam przebywali przez 5 miesięcy i dzięki działaniom i zabiegom przyjaciół: dr. Jana Pętkowskiego z Kujaw i Maurycego Potockiego z Jabłonny udało się całej rodzinie opuścić Pawiak – było to 4 marca 1944 r.

Maurycy Potocki wsławił się uratowaniem wielu osób więzionych przez Niemców. Z Janem Pętkowskim, synem Władysława Pętkowskiego, właściciela Kuśnierza w powiecie strzeleńskim wydostał nie tylko Jaruzelskich, ale również po sześciu tygodniach udało mu się z Oświęcimia spowodować uwolnienie Aleksandra Losowa z Grażyny. Dzięki jego wstawiennictwu z aresztu został zwolniony Konstanty Radziwiłł z Jadwisina. Sam Pętkowski uratował 500 osób z obozu w Pruszkowie po Powstaniu Warszawskim. Petkowski współpracował również z księciem Januszem Radziwiłłem, którego syn Stanisław Albrecht Radziwiłł już po wojnie został mężem Caroline Lee Bouvier a przez to szwagrem prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna Fitzgeralda Kennedy’ego. Warto wspomnieć, że to Pętkowski wygłosił mowę pogrzebową nad trumną księcia w 1967 r.

POWSTANIE WARSZAWSKIE
Wybuch Powstania Warszawskiego zastał rodzinę Jaruzelskich na Ochocie w kamienicy przy ulicy Uniwersyteckiej 4. Ojciec Władysław był żołnierzem ZWZ-AK, syn Janusz członkiem AK, natomiast młodszy Andrzej swój los wojenny związał z „Szarymi Szeregami” walcząc w Batalionie szturmowym. 8 sierpnia 1944 r. Ochota została zdobyta przez brygadę SS Kamińskiego (RONA). Władysław Jaruzelski wraz z rodziną oraz mieszkańcami kamienicy wśród grabieży i zabójstw, zdołał przedostać się przez „Zieleniak” do obozu w Pruszkowie. Znajoma urzędniczka z Landwirtschaftliche Zentralstelle Distriktstelle Warschau, zatrudniona jako tłumaczka i maszynistka w komendzie obozu, spotkana przypadkowo, załatwiła Jaruzelskim zwolnienie, jednorazowy papierek opatrzony datą 10 sierpnia 1944 r. Ten niepozorny kwitek, zachował się w zbiorach rodzinnych, Jaruzelskich.

Tak, więc mogli oni opuścić obóz, skąd przedostali się do Podkowy Leśnej. Tam zatrzymali się, tam też zaniemógł Władysław i wkrótce, bo 6 września 1944 r. zmarł. Władysław Mikołaj Jaruzelski herbu Ślepowron pochowany został w Brwinowie. Doczesne szczątki dziedzica Siemionek w 1986 r. zostały przeniesione do grobu rodzinnego na Powązkach.
CDN