środa, 24 kwietnia 2019

Stanisław Woszczyński (1891-1956). Pierwszy polski nadleśniczy Nadleśnictwa Miradz



Pisząc przed laty monografię Nadleśnictwa Miradz w wykazie nadleśniczych urzędujących po 1918 r. pominąłem jednego z pierwszych polskich nadleśniczych. W kilka lat później moje kontakty z byłym nadleśniczym Nadleśnictwa Podanin (RDLP Piła) Jerzym Marianem Tarkowskim zaowocowały uzupełnieniem tej wiedzy. W poczcie przedwojennych nadleśniczych Miradza przybyła nam postać Stanisława Woszczyńskiego.


Stanisław Woszczyński (1891-1956).


Stanisław Woszczyński urodził się 17 grudnia 1891 r. we wsi Śniatynka w powiecie drohobyckim w Galicji Wschodniej (późniejsze woj. lwowskie). Wieś stanowiła własność Stanisława hr. Tarnowskiego i w tym czasie zamieszkiwało tutaj zaledwie 30 Polaków. Jego rodzicami byli Stanisław i Julia z domu Korecka. Nauki pobierał w gimnazjum w Drohobyczu, a następnie w IV Gimnazjum we Lwowie. Tam też zdał egzamin dojrzałości. Dalsze kształcenie kontynuował w Krajowej Szkole Gospodarstwa Lasowego we Lwowie, przekształconej rok później w Wyższą Szkołę Lasową. Ukończył ją w 1912 r., natomiast tytuł inżyniera leśnictwa uzyskał w 1927 r. na Politechnice Lwowskiej.

Pracę zawodową w branży leśnej rozpoczął jesienią 1912 r. obejmując stanowisko zarządcy rewiru leśnego w Dobrej koło Limanowej w Beskidzie Wysokim. W 1914 r. przeniósł się w Karpaty gdzie został zarządcą majątku na Bukowinie w Putilli nad Czeremoszem. Tutaj zastaje go wybuch I wojny światowej. Zaciągnięty do armii austriackiej był jednorocznym ochotnikiem, a następnie w stopniu porucznika pełnił funkcję tłumacza oraz oficera frontowej służby wywiadowczej. W 1916 r. zgłosił się do przedstawicielstwa zagranicznego w Wiedniu Naczelnego Komitetu Narodowego z zamiarem wstąpienia do Legionów. Niestety nie zasilił on jednak szeregów legionowych. Wracając w 1918 r. z Ukrainy przyłączył się do oddziałów Wojska Polskiego na Wschodzie znajdujących się pod dowództwem gen. ppor. Lucjana Żeligowskiego. Tak dotarł do rodziny pozostawionej nad Czeremoszem i pozostał z nią do połowy 1919 r.


Wówczas dotarła do niego informacja o możliwości objęcia funkcji nadleśniczego w jednym z nadleśnictw w Prowincji Poznańskiej. Wkrótce został powołany przez Naczelną Radę Ludową w Poznaniu do przejęcia z rąk niemieckich Nadleśnictwa Miradz w powiecie strzeleńskim. Po przybyciu na miejsce rozpoczął organizację polskiego nadleśnictwa i jednocześnie objął funkcję komendanta Straży Ludowej na powiat strzeleński. Oficjalnie jako asesor leśny został powołany dopiero 6 maja 1920 r. na stanowisko komisarza szczegółowego Nadleśnictwa Miradz. Proces przejmowania lasów nadleśnictwa z rąk niemieckich Woszczyński rozpoczął tuż po przybyciu do Miradza. Dokonał rejestracji i zabezpieczenia lasów, budynków i urządzeń leśnych oraz akt i map.

Prezydent Mościcki w lasach pod Chodzieżą 1933 r.

Po zakończeniu procesu polonizacji nadleśnictwa w 1921 r. Stanisław Woszczyński został przeniesiony do Nadleśnictwa Podanin w powiecie chodzieskim. Z tym terenem związał się do 1939 r. Po objęciu nowej funkcji przeprowadził w 1922 r. pierwsze polskie urządzenie lasu. 26 maja 1926 r. zgłosił w Biurze Patentowym wymyślony i udoskonalony przez siebie spulchniacz leśny do pielęgnacji nowych nasadzeń. Urządzenie to 14 marca 1928 r, zostało zarejestrowane pod poz. 8581. Obok racjonalizatorstwa Woszczyński z wielką pasją uprawiał poezję i łowiectwo. Jest on autorem tekstu przedwojennego hymnu leśników, ,,Darz Bór”, do którego muzykę napisał Franciszek Piasek, nadleśniczy z sąsiedniego Nadleśnictwa Promno (obecnie Sarbia). Stanisław Woszczyński wydał także niewielki tomik swoich wierszy ,,W uroczysku”. Tytuł nie był przypadkowy - jest to fragment lasu w Nadleśnictwie Podanin, w pobliżu którego Woszczyński mieszkał. Reprint ,,W uroczysku” ukazał się w 2017 r., a wydało go Nadleśnictwo Podanin z okazji Roku Patrona w Zespole Szkół w Gębicach.


W czerwcu 1931 r. stanął na czele nowo powstałego Towarzystwa Przyjaciół Związku Strzeleckiego w Chodzieży. Nadto był członkiem Wielkopolskiego Związku Myśliwych, a od 1928 r. wchodził w skład jego zarządy. Był również członek Wielkopolskiej Wojewódzkiej Rady Łowieckiej w Poznaniu. W latach 1926-1939 współorganizował ze wspomnianym już nadleśniczym Piaskiem z sąsiedniego Promna, polowania dla Prezydenta RP Ignacego Mościckiego i jego gości. To były tzw. polowania reprezentacyjne i wielkie wydarzenia, a w lesie podanińskim na ich pamiątkę ustawiony jest okolicznościowy głaz. Prezydentowi towarzyszyli zawsze inni wielcy - m.in.. generał Kazimierz Sosnkowski, oraz dyplomaci i ważne postacie ówczesnego życia politycznego i kulturalnego. Był wśród nich także pisarz i poeta Julian Ejsmond, który w opowiadaniu ,,Lisek koło drogi” wspomina nadleśniczego z Podanina:
Polowałem u nadleśniczego Woszczyńskiego w Podaninie. Las był bezśnieżny, choć czas zimy. Leśna obława: strzał tylko do dzika albo lisa. Siadłem na krzesełku myśliwskim pod zagajem...
Zaprzyjaźniony był z Włodzimierzem Korsakiem, autorem Roku Myśliwego, książki która stała się popularnym podręcznikiem myślistwa.



Stanisław Woszczyński, jak pisze Jerzy Tarkowski, był leśnikiem z powołania, autorem artykułów fachowych na tematy hodowlano-ochronne, artykułów łowieckich oraz szkiców myśliwsko-przyrodniczych. Był działaczem na niwie Związków Zawodowych Leśników RP. W 1924 r. wziął udział i zabrał głos w Zjeździe Delegatów ZZL w RP, który odbył się 27 kwietnia, podczas którego podjęto uchwałę dotyczącą odrębności prawnej LP i ich charakterze państwowym. Kolejny zjazd odbył się 25 i 26  października 1925 r. - Woszczyński przewodniczył zebraniu dotyczącemu statutu przedsiębiorstwa Polskie Lasy Państwowe. Dzięki jego zaangażowaniu przyjęto wniosek mniejszości w sprawie projektu reformy administracji LP.

Spulchniacz leśny do pielęgnacji nowych nasadzeń w/g patentu Stanisława Woszczyńskiego.
W czerwcu 1939 r. został przeniesiony do Nadleśnictwa Kłobuck koło Częstochowy i podjął pracę jako nadleśniczy oraz kierownik Szkoły Leśnej w Zagórzu. Nauczycielem był tam również Augustyn Myślicki, brat artysty malarza Józefa, autora licznych obrazów o tematyce leśnej - z lasów miradzkich.

Okupację przeżył w Częstochowie, angażując się w działania konspiracyjne AK przeciwko okupantowi. Po wojnie mieszkał początkowo w Częstochowie, a następnie w Krakowie, gdzie niestety 1 stycznia 1956 r. został aresztowany przez UB i wywieziony do Warszawy na ul. Rakowiecką. Tam w lutym zmarł podczas przesłuchań. Pochowany jest na Cmentarzu Wojskowym w Warszawie

Był dwukrotnie żonaty. Z pierwszą żoną - zmarłą w 1920 r. w Miradzu i pochowaną w Strzelnie - miał 2 synów: Aleksandra i Zbigniewa, a z drugą Bolesława. Był odznaczony m.in. Srebrnym Krzyżem Zasługi (1933 r.), Medalem Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości oraz austriackim Wielkim Srebrnym Medalem Waleczności.

Jak mówi Jerzy Tarkowski śmiało można powiedzieć, że mottem życia przedwojennego leśnika z Podanina był jego wiersz ,,Kochajmy las”, którego pierwsza zwrotka brzmi tak:
Kochajmy las!
Szanujmy drzewa!
Ich modlitewny szum, ich pieśń!
I ptasząt chór co Stwórcy śpiewa
i z duszy zwiewa smutku pleśń.

Biogram opracowano na podstawie monografii Jerzego Mariana Tarkowskiego Lasy i ludzie Nadleśnictwa Podanin, Podanin 2018 oraz innych opracowań i informacji prasowych.

wtorek, 23 kwietnia 2019

Poświąteczne echa


 

Doszedłem do wniosku, że skoro na blogach było o świętach, musi też być coś poświątecznego. Długo nie zastanawiając się postanowiłem podzielić się z czytelnikami moimi spostrzeżeniami, w kilku zdaniach odnosząc się do świątecznego stanu estetycznego naszego miasta.


W okresie Triduum Paschalnego codziennie chodziłem do kościoła i chcąc nie chcąc musiałem przechodzić przez Rynek. Każdego dnia mijając byłą fontannę utwierdzałem się w fakcie, że część publiczna - miejska tego najważniejszego w mieście placu została przez służby komunalne zapomniana. Dla mnie obraz nie do pojęcia, by tak reprezentacyjne miejsce legło odłogiem. Mamy miesiąc kwiecień i jak sama jego nazwa wskazuje, wiąże się on m.in. z kwiatami. Nasz zawsze ukwiecony Rynek z wielkim klombem po fontannie i z licznymi donicami w tym roku świeci pustkami. Bida, że aż piszczy? - Na pewno nie. Po nie wykoszonych trawnikach widać, że Rynek poszedł  w odstawkę. Nie znajduję wytłumaczenia na taki stan rzeczy.
 
W czasie okupacji założono wokół kościoła ewangelickiego pierwsze klomby.
 Już w same święta spotkałem kilku znajomych, którzy zjechali do miasta, do rodzin z odległych zakątków i to nie tylko Polski. W trakcie rozmów padały z ich strony pytania: - Marian, co się w tym naszym mieście dzieje? Jak ten Rynek obskurnie wygląda?




Ja starszy już człowiek nie znajdowałem słów, by udzielić sensownej odpowiedzi. Po prostu, wstydziłem się za gospodarza. W najbliższym czasie nasze Strzelno odwiedzi kilka grup turystów zagranicznych. Zostałem przez biura turystyczne poproszony o oprowadzenie zagraniczniaków ulicami miasta i opowiedzenie o historii. Nie kryję, że są to Niemcy, potomkowie kolonistów z 1782 r. i dalszych lat. Z kilkoma z nich od wielu już lat koresponduję wymieniając się wiedzą i przekazując im informacje o stanie dzisiejszym miasta i okolicy. Nie sposób jest nie przyprowadzić ich na Rynek - laboga co ja im powiem o jego stanie estetycznym?  

sobota, 20 kwietnia 2019

Wesołego Alleluja!!!



A kiedy Wielkanoc nastanie przyjmijcie życzenia drodzy czytelnicy bloga „Strzelno moje miasto” na Zmartwychwstanie Pańskie dużo szczęścia i radości, które niechaj zawsze w dobrych Waszych sercach goszczą, zaś w jasnych duszach niechaj nadzieja poruszy i swym optymizmem wszystkie żale Wam zagłuszy. Zdrowych, Pogodnych Świąt Wielkanocnych, pełnych wiary, nadziei i miłości, radosnego, wiosennego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół oraz wesołego „Alleluja”!!!



czwartek, 18 kwietnia 2019

Jubileuszowe XX Misterium Męki Pańskiej



12 kwietnia w piątek poprzedzający Niedzielę Palmową w parafii strzeleńskiej pw. Świętej Trójcy w Strzelnie odbyło się Misterium Męki Pańskiej - sztuka pasyjna o męce i śmierci Jezusa Chrystusa. Przygotowana z wielkim rozmachem i z udziałem kilkudziesięciu młodych aktorów i aktorek, w teatralnej formie zostało wystawione po raz dwudziesty. Przypomnę, że w 1999 r. ks. kan. Otton Szymków zapoczątkował modlitwę pasyjną Drogą Krzyżową prowadzoną ulicami miasta. Wówczas to poszczególne stany niosły na swych ramionach duży krzyż symbolizujący mękę i śmierć Jezusa. Procesja prowadzona był od bazyliki, Placem Świętego Wojciecha, wokół Rynku i z powrotem, zatrzymując się przy rozmieszczonych po drodze 14. stacjach, którymi były duże obrazy namalowane przez strzeleńskich artystów, Jana Sulińskiego i Jerzego Kwiatkowskiego.













W 2001 r. na łamach "Wieści ze Strzelna" odnotowano: W piątek przed Wielkim Tygodniem na Placu św. Wojciecha w Strzelnie odbyło się Misterium Męki pańskiej. Niewątpliwie podniosła uroczystość religijna  wywarła na wiernych duże wrażenie. Autorem scenariusza i reżyserem religijnego przedsięwzięcia był ks. prob. Otton Szymków. Wielkopostne Misteria mają w Polsce dość długą tradycję.
  








W 2010 r. Katolicka Agencja Informacyjna podała iż: Wierni z parafii Świętej Trójcy w Strzelnie uczestniczyli 26 marca wieczorem w pasyjnym przedstawieniu ukazującym ostatnie chwile ziemskiego życia Jezusa. Misterium tradycyjnie przygotowali uczniowie miejscowych szkół. Odbyło się już po raz jedenasty.
(…)
Misterium rozpoczęła scena wskrzeszenia Łazarza, po której wierni podążając za młodymi aktorami uroczyście wkroczyli z Jezusem do Jerozolimy. Byli także świadkami Ostatniej Wieczerzy, modlitwy w Ogrójcu, zdrady Judasza, pojmania Jezusa, zaparcia się Piotra, sądu Piłata oraz biczowania i skazania Jezusa na śmierć. Później podążali za Nim ulicami miasta na Golgotę, którą usytuowano tradycyjnie na Wzgórzu św. Wojciecha, przed Rotundą św. Prokopa.
Scenariusz Misterium napisał ks. Krzysztof Januchowski, a muzykę przygotował ks. Krzysztof Kawalerski









Dodam do tych historycznych przekazów, iż z chwilą objęcia wikariatu w Strzelnie przez ks. Krzysztofa Kawalerskiego Misteria przybrały nowy wymiar, gdyż poza czystym teatrum zagościła muzyka. Dzisiaj z pozycji minionego czasu, tegoroczne wystawianie opowieści o męce i śmierci Jezusa Chrystusa możemy uznać za jubileuszowe, bo dwudzieste. Dzięki wytrwałości i ogromnemu zaangażowaniu ks. kan. Ottona Szymków, a po drodze i wielu wikariuszy, mieszkańcy Strzelna i regionu mogą corocznie uczestniczyć w tej pięknej modlitwie, wzbogaconej obrazem i muzyką.




Tegoroczne Misterium poprzedziła msza św. wieczorna, a po niej w klasztornych ogrodach odbyły się poszczególne akty, czyli: Ostatnia Wieczerza, modlitwa w Ogrójcu, zdrada Judasza, pojmanie Jezusa, zaparcie się Piotra, sąd Piłata oraz biczowanie i skazania Jezusa na śmierć. Następnie uczestnicy udali się w procesji Drogi Krzyżowej ulicami miasta. Wyruszyli ze Wzgórza Świętego Wojciecha i przeszli ulicą Kościelną aż do Rynku. Następnie procesja otoczyła Rynek i udała się drogą powrotną przed Rotundę św. Prokopa. Tam sceną ukrzyżowania Jezusa i jego zmartwychwstania zakończyło się tegoroczne Misterium. W tym roku do organizatorów widowiska, tj. młodzieży szkolnej i grupy mieszkańców dołączył nasz strzeleński Dom Kultury, który przygotował bardzo dobry i ze wszech miar ujmujący podkład muzyczny. Głównym reżyserem tego wyjątkowego, pełnego dramaturgii, pięknej muzyki, gry świateł i znakomitego aktorstwa był wikariusz strzeleńskiej parafii ks. Daniel Leszczyński.

Jako uzupełnienie zawartych powyżej treści polecam artykuł "Zwycięzca śmierci, piekła i szatana" w najnowszym, świątecznym numerze "Pałuk i Ziemi Mogileńskiej" pióra Pawła Lachowicza.

Wszystkie zdjęcia Damian Rybak

wtorek, 16 kwietnia 2019

Dwudziesta książka…



Z ogromną satysfakcją informuję czytelników bloga oraz tych wszystkich, którzy na niego trafiają, że ukazała się publikacja „Diecezja Bydgoska. Sól ziemi 1939-1945”, która została wydana z okazji 15. rocznicy powstania diecezji bydgoskiej. W zespole autorskim znalazłem się również ja i pięć moich tekstów - biogramów księży zamordowanych przez Niemców w latach II wojny światowej.


Wczoraj w Domu Polskim w Bydgoszczy odbyło się spotkanie z autorami i osobami zaangażowanymi w powstanie książki. Na ponad trzystu sześćdziesięciu stronach 25 autorów zamieściło biogramy 54 księży i osób świeckich, którzy swoje życie złożyły na ołtarzu Ojczyzny. Książka pod redakcją Edwarda Małachowskiego została podzielona na dwie części. Pierwszą z nich zatytułowano „Zbrodnia pomorska”, drugą - „Fordońska «Dolina Śmierci»”. Wśród opisanych ofiar czytelnik odkryje m.in. biogramy pięciu kapłanów, które wyszły spod mojego pióra, a są to: Wzniósł z domu rodzicielskiego dobre wychowanie, o ks. Antonim Kozłowskim (1901-1939); Skoro Bóg zażąda opuszczenia świata nie zawaham się, o ks. Janie Mańkowskim (1908-1939); Kapłan bardzo zacny, gorliwy, życzliwy dla wszystkich, o ks. Feliksie Niedbał (1881-1939); Poświęcił swoje życie dla idei Chrystusa i nadchodzącej Polski Odrodzonej, o ks. Józefie Tomisławie Smolińskim (1886-1940); Robię wszystko by odzyskać ludzi dla Kościoła i Wiary, o ks. Wacławie Szałkowskim (1889-1939).


Na wstępie, otwierając spotkanie w Domu Polskim ekonom diecezji bydgoskiej ks. prałat Przemysław Książek powiedział: - To książka o szczególnych osobach, które realizowały swoje chrześcijańskie powołanie na tej ziemi w latach 1939-1945. Jest to zarazem nawiązanie do przesłania, które podczas swojej wizyty w Bydgoszczy zostawił św. Jan Paweł II, kiedy wspomniał o męczennikach, apelując o ich upamiętnienie… - Dodał również, że w przyszłości powstaną kolejne publikacje, ukazujące postaci począwszy od X wieku do 1939 roku oraz z dziejów powojennych. - Chcieliśmy podziękować państwu za trud włożony w postanie tej książki - zakończył swe wystąpienie ks. prałat Książek, zwracając się do zebranych autorów i dobrodziei.



Z kolei w swoim wystąpieniu ordynariusz diecezji bydgoskiej ks. bp. Jan Tyrawa nawiązując do treści zawartych w tym pięknym albumie powiedział m.in.: - Pokazuje ona pewien wymiar egzystencjalny i życiowy konkretnego człowieka, który niósł taki czy inny los, zostawiając dzięki swojemu zaangażowaniu i twórczości takie, a nie inne ślady. Dla mnie i całego lokalnego Kościoła to bardzo ważne, ponieważ śmiem twierdzić, że w niektórych kręgach zaistnienie diecezji bydgoskiej trudno przyjąć do wiadomości. Cokolwiek byśmy powiedzieli, jest to jakiś fenomen kultury, miejsca i tego pominąć się nie da



Diecezja Bydgoska. Sól ziemi 1939-1945 jest pierwszą tego typu publikacja, która w tak dużej liczbie przybliża sylwetki osób, jakże ważnych, a często i zapomnianych. Redaktor opracowania Edward Małachowski w swoim wystąpieniu przybliżył genezę dzieła. Powiedział m.in.: - Wiosną 2017 roku trafiłem z całkiem innym projektem do kurii. Dotyczył on Bydgoszczy. Ksiądz prałat Przemysław Książek powiedział jednak, że diecezja to nie tylko Bydgoszcz. Wyjawił wówczas pewną ideę, którą sformułował wcześniej ksiądz biskup, aby rozpocząć pracę nad szerszą publikacją. Traktuję to jako dar Opatrzności, Pana Boga










Podczas spotkania jeden z autorów, Krzysztof Drozdowski zaprezentował i opatrzył komentarzem materiał filmowy z ekshumacji prowadzonych w kwietniu 1947 roku w bydgoskiej Dolinie Śmierci. Zaprezentowano również wybrane fragmenty filmu „Dobry Pasterz” o bł. ks. Antonim Świadku, o którym opowiadał autor biogramu diecezjalny duszpasterz niewidomych ks. Piotr Buczkowski.

W książce znalazło się ponad 330 ilustracji. Skład i przygotowanie do druku wykonał Krzysztof Woźniak, a projekt okładki przy jego udziale, Piotr Grzanka.

Zdjęcia: Wiesław Kajdasz http://diecezja.bydgoszcz.pl/2019/04/15/diecezja-bydgoska-sol-ziemi-1939-1945/

I tak oto moja biblioteczka autorska się rozrasta. Fragment mojej biblioteki z zaznaczoną półką z książkami mojego autorstwa i współautorstwa. To już 20 książek...