Rzecz o rozbójniku Dąbku
Z każdą z kamienic przy Rynku w Strzelnie, podobnie jak i w całym mieście,
związane są niezwykle ciekawe przekazy i opowieści, których treść mogłaby
posłużyć za odrębny materiał do opisania dziejów naszego miasta. Liczne miejsca
to wręcz sagi rodowe na wzór chociażby tych opisanych przez XIX-wiecznego
pisarza angielskiego Anthony'ego Trollopa. Uwagę przybywających do Strzelna
turystów przykuwa ta jedna, wyjątkowa kamienica z naturalnej wielkości
metalowym posągiem Herkulesa. Umieszczony on jest na wysokości drugiego piętra,
między dwoma oknami wschodniego ryzalitu, na imitującym balkon wysunięciu
wymurowanym podobnie jak całość z czerwonej cegły. Postać ta nawiązuje do
starej legendy o rozbójniku Dąbku, która ożyła w dobie romantyzmu, a do której odkurzenia
przyczynił się miejscowy Żyd Abraham Małachowski. Później jego następca na
nieruchomości Niemiec Karol (Carl) Ritter przeniósł legendarny wizerunek, ale
już w postaci Herkulesa na swoje wyroby alkoholowe, sygnując nim butelki i
zdobne ołowiane nakładki na szyjki tychże butelek. A kiedy wystawił nową
kamienicę umieścił na jej frontonie metalową postać Herkulesa, mającą
nawiązywać do tej z legendy.
Karol Ritter przywracając
legendarną postać Dąbka uczynił ją znakiem markowym dla swoich wyrobów
alkoholowych, które ponoć miały moc zbója. Najsłynniejszymi alkoholami produkowanymi
w jego fabryce były, Cognac-Brennerei
oraz Dessert-Liköre, czyli likiery
deserowe. Wizerunki Dąbka z logo i figury różnią się między sobą. Na logo
Dąbek, czy jak kto woli Herkules maczugę ma zawadiacko przerzuconą przez lewe
ramię, natomiast na figurze widzimy go podpierającego się lewą ręką na
maczudze. W otoku postaci na butelce widnieje napis "Fabrik Marke", a
w otoku ołowianej nakładki "Karol Ritter Strzelno". A jakie tej marki
były początki? Oto, co udało mi się zebrać o legendarnym rozbójniku Dąbku.
Strzelno, połowa XIX w. W mieście
mieszkał Żyd Abraham Małachowski, który parał się kupiectwem i wyszynkiem. Prowadził
karczmę, w miejscu, w którym obecnie znajduje się nasza przepiękna eklektyczna
kamienica z widniejącą na niej metalową podobizną Herkulesa, podpierającego się
maczugą. Postać ta nawiązuje do legendy, o głośnym herszcie zwanym Dąbkiem i
jego 12. rozbójnikach, którą co wieczór wysłuchiwali, karczmarz i podochoceni
trunkami goście. A płynęła ona z ust starego bajarza, który przesiadywał w
Abrahamowym lokalu i zabawiał swymi opowieściami klientelę licznie odwiedzającą
ten przybytek Bachusa. Zapłatą za bajanie było, co nieco z pękatej żydowskiej
flachy.
Zrazu Bajarzowi zmarło się. Nie
miał już, kto opowiadać gościom legend i przypowieści, dlatego też stała
klientela rozmyła się gdzieś po sąsiednich lokalach, których w tym czasie w
Strzelnie było bez liku. Przebiegły Żyd strasznie się srożył na spadek obrotów
i popadł w mizerię. Szukając rady na wyjście z kryzysu posłuchał miejscowego
rebe, Sandberga. Mędrzec ów doradził kupcowi by ten zamówił u miejscowego
snycerza podobiznę zbója Dąbka i umieścił ją nad wejściem do karczmy. Wnet
rozniosło się po mieście, że do karczmy Abrahamowej powrócił, niczym żywy z
opowieści bajarza, Dąbek. Gruchnęli wówczas miłośnicy Bachusa i bajań, by
podziwiać wyrzeźbioną, wprawną ręką snycerza, sylwetkę zbója, przy okazji
wstępując na głębszego. Tak oto Abraham wykpił się kryzysowi, a kiedy i on
zmarł do rzeźby tej, bywalcy karczmy, dopisali nowy przydomek, zwąc ją
podobizną Dąbka Małachowskiego. Ustami strych mieszkańców Strzelna wypowiadany
on był w brzmieniu „Dombek Machałoski". Zapewne legenda ta, jak i
utrwalenie jej bohatera w rzeźbie stały się pierwszym znanym strzeleńskim
chwytem marketingowym.
Kiedy Karl Ritter senior wystawił w miejscu byłej karczmy okazałą kamienicę,
nie zapomniał, by i dla swej pomyślności w prowadzeniu rozległych interesów, na
fasadzie domu umieścić, podobnie, jak jego poprzednik, sylwetkę zbója. Zamówił
w tym celu u artystów poznańskich, zgodnie z panującą modą podobiznę Herkulesa,
która swą atletyczną budową przypominała Dąbka z legendy strzeleńskiego bajarza
oraz tej wydłubanej ręką snycerza. Po dziś dzień możemy podziwiać Dąbka na
frontonie tegoż domu. Tak, więc przetrwanie starej legendy o Dąbku możemy
zawdzięczać pośrednikom: Żydowi, Niemcowi i na końcu Polakowi, kierownikowi
Szkoły Katolickiej ze Sławska Dolnego, ale o tym nieco niżej.
I do tej postaci, podobnie jak do Zygmuntowskiej, tej z kolumny warszawskiej,
miejscowi dopisali wątki humorystyczne. A mianowicie: Stwarzając wrażenie
zatroskanych, opowiadają, iż „Machałoskiego" mają ściągnąć z piedestału. A
kiedy zdumiony słuchacz pyta się - dlaczego? Wówczas pada odpowiedź - ponieważ,
jak każdy, strzelnianin, tak i on musi załatwić swoją potrzebę fizjologiczną, a
że swym wizerunkiem prezentuje kulturę antyczną, dlatego nie „leje" w
miejscu publicznym tylko w szalecie, który tuż przed nosem władze miejskie jemu
wystawiły (szalet został rozebrany w 2013 r.).
Inna przypowieść od lat służy za straszak przeciwko czyniącym zło miastu i
skierowana jest szczególnie ku przestrodze władz miejskich. A kiedy oni takowe
zło czynią, wówczas miejscowi mają prawo wysłać w ich kierunku ostrzeżenie
następującej treści: - Powstrzymajcie się niecnoty i nie doprowadzajcie
„Dąbka" do pasji, gdyż jak on się wkurzy i zejdzie ze swego piedestału,
oczywiście w celach porządkowych, to klękajcie narody, przed tym, którego pała
zbójecka dosięgnie. Oczywiście, klękamy przed „denatem", wcześniej
potraktowanym Dąbkowym narzędziem pracy. Humoreski te, po raz pierwszy,
usłyszałem z ust niezwykle pozytywnie nastawionego do życia, zegarmistrza
miejscowego, śp. Mariana Wojciechowskiego, rocznik 1907.
Pierwszą wersję legendy o Dąbku poznajemy w połowie XIX w. Kolejną, pełną wersję spisał Antoni
Lubik w Geografii powiatu strzelińskiego.
Przez wiele lat opowiadał ją turystom i miejscowym ostatni bajarz strzeleński,
miejscowy kościelny a zarazem przewodnik po zabytkowych świątyniach, Szczepan
Kowalski, który rozbudował ją o wątki biblijne z życia Samsona. Treść samej
legendy została opublikowana kilkakrotnie w prasie lokalnej oraz w specjalnym wydawnictwie
TMMS-u w 2007 r. O Dąbku rozbójniku,
której autorem jest Jacek Sech.
Słynny herszt rozbójników Dąbek
znany był niegdyś na Kujawach - pisał Antoni Lubik w Geografii powiatu strzelińskiego. Ta kilkudziesięciostronicowa
broszurka została wydana nakładem księgarni Józefa Musiałkiewicza i czcionkami
jego Drukarni Strzelińskiej w 1927 r. Z jej kart poznajemy legendarny żywot
zbója nad zbójami. A oto i ta opowieść:
Lud
nazywał go Małachowski. Na miejscu domu p. Rittera stała dawniej karczma,
której to właścicielem był kupiec Abraham Małachowski. ów Małachowski umieścił
nad wejściem do swojej karczmy podobiznę głośnego herszta Dąbka. Odtąd więc
nazywa się Dąbek Małachowski.
Dąbek
był postrachem całej bliższej i dalszej okolicy. Z bandą swoja, a było tych
zbójów dwunastu, ukrywał się w gęstych lasach miradzkich. Tuż przy trakcie ze
Strzelna do Wilczyna rósł ogromny Dąb, który był wewnątrz wydrążony. Z tego
wydrążenia prowadziła drabina z powrozów aż do samej korony. Z tej niejako
wieży mieli zbóje baczne oko na całą okolicę. Pod dębem mieściła się dość
obszerna kryjówka; wejście do niej zakryte było potężnym kamieniem, którego
jednak z jednej strony można było odsuwać. Obok dębu było rumowisko kamieni,
resztki po starej zapadłej karczmie. Pod tym rumowiskiem znajdowała się
jaskinia, obszerne mieszkanie opryszków. Dąbek na ruinach umieścił krzyż;
przechodzień oddając cześć Panu Bogu nie przypuszczał, że za chwilę będzie
zamordowany. Sprytnie się urządzili zbóje. Przez drogę przeciągnęli powróz i
przysypali go piaskiem. Powróz prowadził do jaskini, gdzie jego końcówka
przymocowana była do dzwonka. Na znak dzwonka wybiegali czym prędzej z jaskini i
rozdzielali się na dwie grupki. Jedni biegli ku Strzelnu, drudzy w stronę
przeciwną ku Wójcinowi. Nikt prawie opryszkom nie uszedł. Zginęło z ich rąk
bardzo dużo ludzi. Z początku przypuszczano, że to Żydzi mordują chrześcijan,
gdyż potrzebna im jest krew chrześcijańska. Gdy jednak i Żydzi w tajemniczy
sposób ginęli, omijano drogę leśną i nawet las miradzki, wybierając drogę
okrężną przez Młyny, Wronowy, Nożyczyn, Siedlimowo.
Jednakże
bandyci nadal szerzyli postrach, wszystkie starania władzy aby ich dostać, były
daremne; nikt bowiem nie wiedział, gdzie się ukrywają. Wieczorem tylko udawali
się do pobliskiego jeziora ostrowskiego aby zmyć i wyprać odzież swoją
zbroczoną krwią ludzką. Okrucieństwo ich było bez granic. Razu pewnego
pochwycili biednego owczarka, który pędził gromadę owiec do Strzelna na targ.
Bronił się biedak jak mógł, w końcu uległ przemocy opryszków. Aby się za opór
zemścić, skazali go na straszną śmierć. Otóż rozebrali go do naga i wdusili w
kopiec mrówczy. Ręce i nogi związali łańcuchami, łańcuchy zaś przytwierdzili do
sosny. Wśród okropnych męczarni biedak zmarł, a ciało nieboraka posłużyło
mrówkom za żer. Dopiero po kilku latach znaleziono zbielałe kości, splecione
łańcuchami przymocowanymi do drzewa.
Innym
razem udało im się pochwycić córkę bogatego obywatela strzelińskiego. Dąbek
spodziewał się wielkiego okupu. Gdy się w swoich nadziejach zawiódł, rozpoczął
się nad biedną dziewczyną mścić. Miała zostać jego kochanką, ale oparła się
zakusom. Wściekłość Dąbka nie znała granic. Rozebrano dziewczynę do naga,
przywiązano do drzewa, a hołota strzelała do niej ostrymi drzazgami i raniła
jej ciało. Następnie sam Dąbek wbijał jej ostre drewniane kliny i kolce w
stopy, tak jak kowal podkuwa konie. Na koniec zamordowano ją w ten sposób, że
na rozkaz Dąbka kilku opryszków przewierciło jej żywot żerdzią tak, że
wnętrzności wyszły na wierzch.
Nie
ma jednak zbrodni bez kary. Dąbek tej prawdy doświadczył. Schwycili bowiem
bandyci pewną wieśniaczkę z Młynów, która dążyła na jarmark do Wilczyna. Była
młoda i ładna, więc darowano jej życie. Musiała jednak złożyć uroczystą
przysięgę, że zbójów i ich mieszkanie nie zdradzi. Żyła więc u zbójów,
prowadziła im gospodarstwo, prała im krwią przesiąknięte spodnie, chodziła na
jarmark do Wilczyna z kiełbasami z ludzkiego mięsa, a do Inowrocławia i
Radziejowa ze skórami. Razu pewnego spotkała w Wilczynie swego narzeczonego.
Bała się jednak wtajemniczyć go we wszystko, bała się złamania przysięgi. Chłopak
spostrzegł od razu jej smutek i nalegał aby mu się zwierzyła. Wtedy
poprowadziła go do bożej męki tuż pod Wójcinem. Obok krzyża prowadził mostek
przez mały strumyk. Dziewczyna poprosiła swego narzeczonego, aby się pod tym
mostkiem ukrył. Gdy uczynił to; rzuciła się na kolana i Ukrzyżowanemu wyznała
głośno wszystkie swoje cierpienia i w gorącej modlitwie prosiła Boga o pomoc.
Chłopak usłyszał wszystko i każde słowo mocno sobie zapamiętał. Udał się
natychmiast do Strzelna i powiadomił o wszystkim władze. Długo nie trwało a
Dąbek z bandą swoją, okuty w kajdany zawitał w więzieniu. Krótka była rozprawa
sądowa. Dąbek i towarzysze jego zbrodniczych występków zakończyli swe niecne
życie na szubienicy.
W wersji przekazywanej przez starego
kościelnego Szczepana Kowalskiego, przejęte od zbójów skarby przysłużyć się
miały rozwojowi miasta, które grabione przez zbója Dąbka chyliło się ku
upadkowi…