poniedziałek, 31 grudnia 2018

Mogileńska promocja przed wielką rocznicą



Podczas dzisiejszej mogileńskiej promocji mojej książki Mogilnianie odznaczeni Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. 100. Lecie Powstania Wielkopolskiego miałem ogromną przyjemność spotkać się z wnuczkami i wnukami, prawnuczkami i prawnukami powstańców wielkopolskich z Mogilna i okolicy, z Orchowa, Dąbrowy, Jezior Wielkich i Trzemeszna, a także z innych miejscowości byłego i obecnego powiatu mogileńskiego. Były całe rodziny, a także osoby, które odbierały książki dla swoich familiantów rozsianych po całym kraju. Książki te trafią do Poznania, Kalisza, na Śląsk i do Małopolski, a także Piły, Szczecina, Gdańska, Białegostoku, Łodzi i Lublina oraz do małej, ale jakże prężnej w działalności społecznikowskiej wielkopolskiej Nekli...















Organizatorem promocji książki był jej wydawca Mogileński Dom Kultury oraz osobiści dyrektor Jan Szymański i Andrzej Jakubowski. W trakcie miała miejsce również promocja zeszytu historycznego przygotowanego przez Andrzeja Jakubowskiego Mogilno Powstanie Wielkopolskie 1918/1919 oraz różnych gadżetów przypominających o tym jak wielkim wydarzeniem dla mogilnian są obchody 100. Lecia Powstania Wielkopolskiego (koszulki, bluzy, pocztówki i inne). Stoisko promocyjne odwiedziło ok. 300 osób, które zabrały ze sobą kilkaset książek i zeszytów. Byli również przedstawiciele władz samorządowych: starostowie Bartosz Nowacki i Marian Mikołajczak, burmistrzowie Leszek Duszyński i Dariusz Chudziński oraz dyrektor strzeleńskiego Domu Kultury Waldemar Krystkowiak. Dziękuję organizatorom, dziękuję wszystkim, którzy przybyli na mogileńską promocję. 


Wszystkie zdjęcia Heliodor Ruciński

piątek, 28 grudnia 2018

Moja kolejna 19. książka: Mogilnianie odznaczeni WKP


Dzisiaj, po tygodniu od ukazania się pierwszej książki Strzelnianie odznaczeni Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym 1918-1919. 100. lecie Powstania Wielkopolskiego, dostarczone zostały do Mogilna cieplutkie egzemplarze książki o podobnie brzmiącym tytule Mogilnianie odznaczeni Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym” 1918-1919. 100. Lecie Powstania Wielkopolskiego 1918-1919. Jest to 19. książka mojego autorstwa, która właśnie ukazała się drukiem. Jej wydawcą jest Mogileński Dom Kultury.



Książka ta, podobnie jak strzeleński egzemplarz to swoisty słownik biograficzny mogilnian uczestników Powstania Wielkopolskiego 1918-1919 r. który powstał w oparciu o projekt: Lista odznaczonych Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. Jest on dopełnieniem wiedzy o Powstaniu Wielkopolskim w Mogilnie i na obszarze Kujaw Zachodnich. To w międzyczasie udało się dotrzeć do ogromnej bazy o powstańcach wielkopolskich i ich szlaku bojowym z lat 1914-1920. Tą bazą są dokumenty zawierające uzasadnienia do wniosków o odznaczenie mogilnian Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym, znajdujące się w Archiwum Prezydenta RP. Ich opracowaniem zajął się zespół członków Wielkopolskiego Towarzystwa Genealogicznego "Gniazdo". W gronie osób indeksujących powstańcze biogramy byłem również ja. Z ok. 22,5 tys. zindeksowanych biogramów wybrałem 299 dotyczących mogilnian, powstańców wielkopolskich, z których 292 zostało odznaczonych Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. Niestety 7 wniosków z bliżej nieznanych przyczyn zostało odrzuconych. Mimo to biogramy tych powstańców znalazły się również na kartach tego opracowania ze stosowną adnotacją.



Te 292 biogramy mogilnian, którzy na przestrzeni lat 1957-1999 zostali odznaczeni WKP uzupełniłem o dane pochodzące z innych źródeł. Tak powstał swoisty słownik biograficzny strzelnian, którzy doczekali się zaszczytu wyróżnienia tym odznaczeniem. Z treści biogramów czytelnik dowie się, iż nasi powstańcy wielkopolscy to w ogromnej liczbie żołnierze walczący z bronią w ręku od 1914 r. czyli od wybuchu I wojny światowej, poprzez pola walk powstańczych, po pola bitewne wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. Wielu z nich czynną służbę wojskową rozpoczęło w 1911-1912 r. a zakończyło w 1920-1921 r. Takie daty i takie czasookresy znajdujemy w biogramach strzelnian.



Wyjaśnienia wymaga pojęcie mogilnianie. Otóż, w odniesieniu do tegoż opracowania zastosowałem je wobec uczestników zbrojnych walk powstańczych, którzy urodzili się i zamieszkiwali współczesny obszar gminy Mogilno. Warunkiem ich uwzględnienia było branie udziału w oswobodzeniu miasta i najbliższej okolicy, ewentualnie uczestnictwo w mogileńskich, gębickim, kwieciszewskim i wylatowskim oddziałach powstańczych. Uwzględniłem także osoby, które urodziły się w Mogilnie i w miejscowościach gminy, a zamieszkały i walczyły w powstaniu poza granicami powiatu mogileńskiego. Są tu również biogramy powstańców, którzy walczyli na obszarze Wielkopolski, a po powstaniu, czy po II wojnie światowej zamieszkali w Mogilnie lub na obszarze współczesnej gminy.



Książka liczy 194 strony, jest szyta i w twardej oprawie oraz ilustrowana zdjęciami. Druk wykonała Drukarnia Scriptor w Gnieźnie.

Zaproszenie

Burmistrz Mogilna oraz Mogileński Dom Kultury zapraszają na promocję wydawnictw: książki Mogilnianie odznaczeni Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym” 1918-1919. 100. Lecie Powstania Wielkopolskiego 1918-1919 oraz zeszytu historycznego Mogilno Powstanie Wielkopolskie 1918/1919. Promocja odbędzie się 31 grudnia 2018 r. w godz. 10:00-13:00 w holu kina Wawrzyn MDK. Wydawnictwa będzie można odebrać bezpłatnie dzięki dofinansowaniu w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020 w ramach operacji Promocja Powiatu Mogileńskiego poprzez upowszechnianie wiedzy o Powstaniu Wielkopolskim na Ziemi Mogileńskiej. Podczas promocji pojawią się również inne wydawnictwa związane z 100. rocznicą wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Będzie można nabyć cegiełki na budowę pomnika Powstańca Wielkopolskiego o nominałach 10, 20, 50, 100 i 200 złotych.


czwartek, 27 grudnia 2018

100. rocznica wybuchu Powstania Wielkopolskiego



Przyjazd 26 grudnia 1918 r. do Poznania Ignacego Paderewskiego spowodował masowe manifestacje i wystąpienie ludności polskiej. Przywiózł on z Paryża niezmiernie ważną i cenną wiadomość, o przychylnym stosunku rządu francuskiego do prowadzonej na obszarze zaboru pruskiego akcji zmierzającej do odzyskania przez Polaków niepodległości. 27 grudnia 1918 r. w okolicach Bazaru, gdzie zamieszkał Paderewski doszło do wymiany ognia, rozpoczęła się zacięta walka, która rozprzestrzeniła się na liczne ogniska zapalne w mieście. Padli pierwsi zabici, wielu zostało rannych. Powstanie Wielkopolskie stało się faktem dokonanym. Wybuch walk zbrojnych w Poznaniu stał się sygnałem i rozniecił zryw niepodległościowy na całą Wielkopolskę.


Wieści o przyjeździe Paderewskiego do Poznania i wybuchu powstania zbrojnego lotem błyskawicy obiegły całą Prowincję Poznańską. Dotarły one również do Strzelna. Miejscowi Sokoli i skauci zintensyfikowali przygotowania do zbrojnego czynu. W dniach 28-29 grudnia 1918 r. powstańcy oswobodzili Gniezno. W tym samym czasie w Strzelnie miały miejsce dwa ważne i historyczne wydarzenia, o czym donosił "Dziennik Kujawski". 29 grudnia 1918 r. odbył się w Strzelnie wiec pod przewodnictwem ks. dziekana Kopernika skierowany do stanu robotniczego, w celu zorganizowania się tej warstwy społecznej w szeregach Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. W jego trakcie przemawiał dr Roman Konkiewicz, który przybliżył los robotnika polskiego , a Wojciech Kowalski wystąpił z gorącym apelem w imię Boże o wstępowanie w szeregi Zjednoczenia. Głos zabrali również Szuda i Pińkowski. Dokonano wyboru Zarządu ZZP, w skład którego weszli: Antoni Paternoga, Wincenty Lewandowski, Wojciech Kowalski, Jan Wiśniewski, Jan Świątkowski, Walenty Kędzierski i Wawrzyn Jeske. W tym dniu zapisało się 150 członków.


Tuż po tym wiecu miała miejsce wielka manifestacja, która została zorganizowana przez miejscowe, przed kilkunastoma dniami odrodzone, Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół". Miała ona na celu oddanie czci wielkiemu synowi Ojczyzny Ignacemu Paderewskiemu. Całą uroczystość poprzedziło świąteczne przygotowanie miasta. Już od rana przybrało ono barwy narodowe. Biało-czerwone sztandary powiewały radośnie na domach Polaków. Jak odnotowano: I zda się, że niebo brało udział w ogólnym nastroju - darzyło nas bowiem przepiękną pogodą. Miejscem zbiórki Sokołów i Sokolic była sala Hotelu "Park Miejski" Wiktora Piątkowskiego. O godz. 13:00 wyruszył stąd pochód, do którego dołączyło kilka tysięcy mieszkańców. Całość udała się we wzorowym porządku, z orkiestrą na czele, na Rynek. Na trybunie, przybranej w zieleń oraz proporce narodowe i sztandar "Sokoła", ukazał się prezes Bolesław Pińkowski - junior. W krótkich, lecz treściwych słowach wskazał na świetny wynik misji genialnego artysty w Ameryce.


Następnie pochód ruszył ulicą Kościelną ku świątyni parafialnej, gdzie u wrót kościoła przemówił do manifestantów ks. dziekan Kopernik. Zakończył on swoje wystąpienie okrzykiem: Niech żyje wolna, zjednoczona, niepodległa Polska Ludowa. Pochód wrócił na Rynek, gdzie kontynuowano wiec. Jako pierwsza głos zabrała prezeska Sokolic Zofia Zakrzewska z Mirosławic. Po niej stanął na trybunie dr Roman Konkiewicz. Słowa jego żywy znalazły oddźwięk w sercach słuchaczy, gdy roztoczywszy przed nimi obraz minionej bolesnej przeszłości, wspomniał jednego z najlepszych synów naszej ziemi, Ignacego Paderewskiego i jego pracę dla Polski na obczyźnie. Mówca na zakończenie wzniósł okrzyk: Wielki syn Ojczyzny, gorący patriota i genialny artysta, Ignacy Paderewski, niech żyje!    

Przy dźwiękach Mazurka Dąbrowskiego, uformowany na nowo pochód wrócił pod hotel "Park Miejski". Po wzniesieniu okrzyków na cześć Polski, Wilsona i Paderewskiego, odśpiewano pieśń Wszystkie nasze dzienne sprawy i na tym zakończono manifestację, która na długo zapadła w pamięci uczestników.



poniedziałek, 24 grudnia 2018

Pod choinkę - Strzelnianie odznaczeni WKP



Jest to mój wirtualny prezent dla wszystkich strzelnian, którym bliskie sercu są nasze dzieje, nasze korzenie, nasza mała ojczyzna. Otóż, w piątek dostarczone zostały do Strzelna cieplutkie egzemplarze książki Strzelnianie odznaczeni Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym 1918-1919. 100. lecie Powstania Wielkopolskiego. Jest to 18. książka mojego autorstwa, która właśnie ukazała się drukiem. Napisana została na chwałę bohaterom tamtych wydarzeń, zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Jej wydawcą jest Parafia Rzymsko-Katolicka pw. św. Trójcy w Strzelnie, przy współpracy Towarzystwa Miłośników Miasta Strzelna.




Książka to swoisty słownik biograficzny strzelnian uczestników Powstania Wielkopolskiego 1918-1919 r. który powstał w oparciu o projekt: Lista odznaczonych Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. Jest on dopełnieniem wiedzy o Powstaniu Wielkopolskim w Strzelnie i na obszarze Kujaw Zachodnich. To w międzyczasie udało się dotrzeć do ogromnej bazy o powstańcach wielkopolskich i ich szlaku bojowym z lat 1914-1920. Tą bazą są dokumenty zawierające uzasadnienia do wniosków o odznaczenie strzelnian Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym, znajdujące się w Archiwum Prezydenta RP. Ich opracowaniem zajął się zespół członków Wielkopolskiego Towarzystwa Genealogicznego "Gniazdo". W gronie osób indeksujących powstańcze biogramy byłem również ja. Z ok. 22,5 tys. zindeksowanych biogramów wybrałem 258 dotyczących strzelnian, powstańców wielkopolskich, z których 254 zostało odznaczonych Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. Niestety 4 wnioski z bliżej nieznanych przyczyn zostały odrzucone. Mimo to biogramy tych powstańców znalazły się również na kartach tego opracowania ze stosowną adnotacją.




Te 254 biogramy strzelnian, którzy na przestrzeni lat 1957-1999 zostali odznaczeni WKP uzupełniłem o dane pochodzące z innych źródeł. Tak powstał swoisty słownik biograficzny strzelnian, którzy doczekali się zaszczytu wyróżnienia tym odznaczeniem. Z treści biogramów czytelnik dowie się, iż nasi powstańcy wielkopolscy to w ogromnej liczbie żołnierze walczący z bronią w ręku od 1914 r. czyli od wybuchu I wojny światowej, poprzez pola walk powstańczych, po pola bitewne wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. Wielu z nich czynną służbę wojskową rozpoczęło w 1911-1912 r. a zakończyło w 1920-1921 r. Takie daty i takie czasookresy znajdujemy w biogramach strzelnian.




Wyjaśnienia wymaga pojęcie strzelnianie. Otóż, w odniesieniu do tegoż opracowania zastosowałem je wobec uczestników zbrojnych walk powstańczych, którzy urodzili się i zamieszkiwali dwie gminy byłego powiatu strzeleńskiego, Strzelno-Północ i Strzelno-Południe oraz samo Strzelno jako odrębną jednostkę administracyjną. Warunkiem ich uwzględnienia było branie udziału w oswobodzeniu naszego miasta i najbliższej okolicy, ewentualnie uczestnictwo w strzeleńskim lub młyńskim oddziale powstańczym, a także w kompaniach strzeleńskich Batalionu Nadgoplańskiego i Szwadronu Nadgoplańskiego. Uwzględniłem także osoby, które urodziły się w Strzelnie i w miejscowościach naszej gminy, a zamieszkały i walczyły w powstaniu poza granicami byłego powiatu strzeleńskiego. Są tu również biogramy powstańców, którzy walczyli na obszarze Wielkopolski, a po powstaniu, czy po II wojnie światowej zamieszkali w Strzelnie lub na obszarze współczesnej gminy.






Książka liczy 224 strony, jest szyta i w twardej oprawie, ilustrowana 67 zdjęciami i dokumentami. Druk wykonał POZKAL w Inowrocławiu. W formie bezpłatnego egzemplarza otrzymają ją wszyscy, którzy wpłacili pieniądze na renowację pomnika nagrobnego powstańców wielkopolskich, zlokalizowanego na starym cmentarzu w Strzelnie. Pozostali chętni nabycia tej książki mogą ją zakupić za pośrednictwem parafii, kontaktując się z przewodnikiem i kustoszem Damianem Rybakiem.



niedziela, 23 grudnia 2018

Dzieje Strzelna na pocztówkach - Tartak parowy Klompów

Tartak Klompów w Strzelnie.

Przed kilkoma dniami Heliodor przesłał mi zdjęcie tartaku z pytaniem czy jest to tartak w Strzelnie? Pocztówkę wyczaił na e-Bayu. Po przeczytaniu korespondencji umieszczonej na drugiej stronie pocztówki - zdjęcia doszedłem do wniosku, iż jest to tartak Klompów ze Strzelna. Kartkę tę napisała w 1915 r. Greta Klomp, adresując ją do mieszkanki Bydgoszczy Elsy Wolff.

Niezwykle ważnym działem gospodarczym przedwojennego Strzelna był przemysł drzewny, którego prężnymi zakładami były tartaki. Działały one w oparciu o surowiec pochodzący z lasów Nadleśnictwa Miradz i ówczesnych lasów prywatnych. Tartak pracujący w Miradzu nie był w stanie przerobić drewna pozyskanego z tych lasów, dlatego uzupełniało go pięć kolejnych tartaków zlokalizowanych w mieście. Trzy z nich znajdowały się przy ul. Młyńskiej (obecnie ul. Powstania Wielkopolskiego) i były to tartaki parowe: Küchla - gdzie obecnie znajduje się "Twój Market", Klompa - posesja Fredyków i Gregera - za młynem Brukiewicza, gdzie obecnie znajdują się ogródki działkowe. Pozostałe dwa zlokalizowane były przy ul. Kolejowej u Huberta - działka pomiędzy starym cmentarzem a budynkiem szkoły oraz przy ul. Miradzkiej u Gestaltera - na wprost drogi w kierunku Łąkiego, obecnie zabudowane działki Leszczyńskich i Śmigielskich.  

Właściciele tartaku. Na stercie wałków stoi Greta Klomp.
 Dzisiaj kilka zdań o tartaku parowym, który onegdaj zlokalizowany był na posesji pod współczesnym numerem 16. Tutaj znajdował się tartak Klompów. Na przełomie XIX i XX wieku należał on do Niemca, cieśli Emila Klompa, który piastował m.in. funkcję radnego miejskiego. Klompowie to stary niemiecki ród osiadły w Strzelnie i okolicy w wyniku tzw. pierwszej fryderycjańskiej fali osadniczej tuż po I rozbiorze Polski. Antenatem tego rodu był Michael Klomp. Poślubił on Barbarę Karst, z którą miał syna Christphera. Ten zaś w wieku 23 lat w 1827 r. poślubił 17. letnią Elizabeth Lindemann. Ze Strzelna Klompowie rozprzestrzenili się na Kruszwicę i Poznań, a w mieście pozostała linia Emila.

Tartak wraz z zabudowaniami, ogrodem, dwoma domami mieszkalnymi w 1931 r. nabył od Klompów Franciszek Fredyk. Był on zawodowym wojskowym, podoficerem Wojska Polskiego i pochodził z pobliskiego Ostrowa. W Strzelnie zamieszkał po przeniesieniu go w stan spoczynku. Był stosunkowo młody, gdyż miał dopiero 27 lat. W celu usamodzielnienia się skorzystał z pomocy sióstr, Agnieszki i Zofii, które mieszkały w nowo wybudowanej willi przy ulicy Kolejowej (obecny nr 9). Siostry dorobiły się sporego majątku w międzynarodowym cyrku, występując min. za oceanem, w USA. Były one członkiniami niezwykle popularnej w Europie trupy tzw. „Liliputów”. Początkowo podbiła trupa kraj występując w dziesiątkach miast, w teatrach, hotelach i salach kinowych. Dawała zawsze dwa występy, jeden dla dzieci, drugi dla dorosłych. Jak opisywała ówczesna prasa: Najmniejsi z artystów mieli ok. 1 metra wzrostu. Bawili widownie śpiewem, tańcem i pełną humoru grą. Trupa ta składała się z mężczyzn i kobiet. Posiadała własne piękne kostiumy i odpowiednie dla swoich rozmiarów meble i rekwizyty.

Pracownicy tartaku Klompów.
 W związku z ciągłymi występami Agnieszki i Zofii, Franciszek zamieszkał w willi sióstr, zaś na ul. Powstania Wielkopolskiego 16 (stara numeracja 11a, następnie 13) prowadził tartak. Wynajmował również mieszkania w dwóch niewielkich parterowych domach. Niebawem na blogu będzie o siostrach Fredyk.

Franciszek Fredyk niedługo nacieszył się własnym interesem. W 1932 roku podpalono mu tartak, który doszczętnie zgorzał. Z relacji synów, Ryszarda i Zbigniewa dowiedziałem się, że po pożarze ojciec nie odbudował już tartaku. Maszyny zakopano w ziemi, zaś plac pofabryczny zamieniono na duży ogród. Później teren ten wydzierżawiono wdowie Patelakowej, która prowadziła tutaj ogrodnictwo. 


poniedziałek, 17 grudnia 2018

Idą Święta a z nimi życzenia i przypomnienie tradycji...



Bożonarodzeniowe tradycje

Czym są święta Bożego Narodzenia dla Kujawiaka, czy szerzej kreśląc krąg, Polaka, nie muszę definiować. Wystarczy powiedzieć, że są wszystkim, co najmilsze, najpiękniejsze, najbardziej tajemnicze, a wówczas będziemy cieszyć się cudem przyjścia na świat Bożej Dzieciny, nawet w ostatnią godzinę dnia świątecznego.

Przymykając powieki malują się nam obrazy z dzieciństwa. Porównujemy je z ostatnimi Świętami, które po prawdzie niewiele różnią się od tych sprzed lat - wiadomo, tradycja. Z tak zasnutymi powiekami wspominamy najbliższych: dziadków, rodziców, rodzeństwo i krewnych, szczególnie tych samotnych, którzy święta zawsze spędzali z nami.

Pierwszym zwiastunem zbliżających się świąt były i są roraty, czyli msza św. wotywna o Najświętszej Maryi Pannie w Adwencie, które dawniej odprawiane były rano. Na kilka tygodni przed świętami mama zarabiała ciasto na pierniki, a kiedy „przyszedł czas", było rozwałkowywane na płaty, z których foremkami wycinaliśmy przeróżne wzory: choinki, gwiazdki, księżyce, serduszka, katarzynki, rybki i lukrowane białą oraz czekoladową polewą. Po tej czynności przystępowała do sprzątania całego mieszkania. Myła okna, zmieniała firany, odkurzała, pastowała podłogi, które z kolei myśmy na zmianę froterowali. Pracą wymagającą wprawy było politurowanie wielkiego na 12 osób stołu.

W międzyczasie kościelny przynosił bielusieńkie, różnych rozmiarów opłatki Bożonarodzeniowe. Największy nasz podziw budziły te duże opłatki, na których powierzchni przedstawione były scenki z narodzenia Chrystusa. Mama nabywała ich kilkanaście, dla każdego po jednym i kilka na zapas, dla ewentualnych gości.

Kiedy w domu znalazły się już opłatki, trzeba było przygotować żłóbek pod choinkę. Dodatkową atrakcją wykonanej ręcznie makiety żłóbka było podświetlenie szopki małą żaróweczką. Na tydzień przed przyjściem na świat Bożej Dzieciny wszyscy, jak jeden mąż, szli do spowiedzi. Przed wyjściem do kościoła należało przeprosić rodziców za popełnione grzechy. Każdy z nas podchodził do mamy i taty, i całował w podaną przez rodzica rękę, wymawiając sentencję: Przepraszam za wszystkie grzechy i nieposłuszeństwa, przyrzekam poprawę! 

Tak oczyszczeni mogliśmy przystąpić do ubrania choinki. Drzewko kupował ojciec, a później, po jego śmierci, kuzyn Roger. Żywa choinka sięgała do sufitu i była tak ogromna, że mogliśmy się za nią schować. Starsi bracia, co roku dorabiali ogromnych rozmiarów kolorowy, papierowy łańcuch, który był jej główną ozdobą. Na gałązkach zawieszaliśmy barwne bombki, papierowe aniołki, bałwanki, gwiazdorki, pierniki lukrowane, cukierki w kolorowych papierkach, jabłka i mocowaliśmy wielobarwne, spiralnie kręcone, świeczki. Na sam koniec na szczycie choinki zatykany był szklany czub.

Na trzy dni przed wigilią pieczone były kruche ciastka i makowce. Dzień przed Wigilią pieczony był placek drożdżowy. Zaś kilka dni wcześniej kupowane były karpie. Przedostatniego wieczornego dnia moczone były suszone grzyby i groch.

W dzień Wigilii, z samego rana pomagaliśmy, jak kto umiał, w przygotowaniu wieczerzy wigilijnej. Część sprzątała, starsi palili w piecach i sprzątali całe mieszkanie, najmłodsi przypominali sobie ze śpiewników kolędy. Było, co niemiara opowieści, kto, co chciałby dostać od gwiazdora. A w Kuchni? Cóż to tam się wyczyniało, jakie stamtąd zapachy omiatały całe mieszkanie. Na sam przód mama gotowała kapustę z grzybami, kapustę z grochem i same grzyby. Następnie przygotowywała śledzie w oleju, śmietanie i zalewie octowej, tzw. rolmopsy - ojca ulubiona przekąska, robiła makaron łazanki, szykowała karpia do szarego sosu. Daniem głównym był zawsze karp smażony, podawany z ziemniakami lub chlebem z dodatkami: kapustą z grzybami i samymi grzybami. Były zupy: z suszonych owoców, grzybowa i rybna oraz śledzie podawane na różne sposoby.

Po kolacji siadaliśmy wokół choinki i nucąc kolędy oczekiwaliśmy Gwiazdora. Ten zaś po przyjściu, z pękatego worka wydawał po kolei od najmłodszego, pięknie zapakowane prezenty. Kiedy uporaliśmy się z prezentami oraz nabawiliśmy się, ponownie siadaliśmy do stołu. Mama podawała pierniki, ciastka i wszelkie ciasto, a do tego owoce, orzechy, cukierki i czekoladę. W trakcie śpiewaliśmy radosne pieśni, pastorałki i kolędy. Już na półgodziny przed północą wychodziliśmy na Pasterkę - najcudowniejszą liturgię świąteczną. Po zapaleniu się świateł w świątyni gromkimi głosami zaczynaliśmy śpiewać „Bóg się rodzi moc truchleje..." 

Od lat, w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia udaję się z żoną na cmentarz i wszystkim naszym najbliższym, przy ich grobach cichutko śpiewam po jednej zwrotce ich ulubionych kolęd. Ta cała stara świąteczna Bożonarodzeniowa tradycja towarzyszy mi po dzień dzisiejszy. Zastanawiam się jedynie, czy ona przetrwa, czy poniesioną zostanie w przyszłość przez nasze dzieci i wnuki, którym od lat ją przekazujemy. 

Dla rodziny, przyjaciół, znajomych i czytelników bloga




sobota, 15 grudnia 2018

Odkrywanie historii regionu - Orchowo, Petronela Mlicka (ok. 1720 - 1790)

Orchowo - kościół pw. Wszystkich Świętych, według Józefa Myślickiego.

Petronela z Gałczyńskich Mlicka (ok. 1720-1790)

W genealogii Mlickich herbu Dołęga, Petronela z Gałczyńskich Mlicka zajmuje poczesne miejsce. Była ona drugą żoną Stanisława Mlickiego herbu Dołęga, wojskiego płockiego, dziedzica miasta Orchowa w powiecie gnieźnieńskim. Zainicjowała i rozpoczęła budowę nowej świątyni parafialnej w Orchowie, która wystawiona jako budowla drewniana do dziś świadczy o dziedzictwie kulturowym pogranicza Kujaw i Wielkopolski.

Petronela przyszła na świat ok. 1720 r. jako córka Kacpra Gałczyńskiego i Barbary Zielonackiej dziedziców: Smuszewa, Mycielina, Słuszkowa w powiecie kaliskim. Była siostrą Tomasza Gałczyńskiego. Gałczyńscy pieczętowali się herbem Sokala i byli starym wielkopolskim rodem, wywodzącym swoje korzenie ze wsi Gałczyn w powiecie gnieźnieńskim. W 1687 r. Gałczyńscy sprzedali swoją wieś, i nabyli inne dobra w Wielkopolsce. Kacper z braćmi, Wojciechem i Marcinem w 1697 r. podpisali elekcję z województwa poznańskiego.  

W 1745 r. została wymieniona jako druga żona Stanisława Mlickiego, syna Grzegorza burgrabiego grodzkiego płockiego i Anny z Bromirskich. Mliccy byli starym rodem szlacheckim. W XV w. pisali się Jarmułt i wywodzili swoje korzenie ze wsi Mlice (Mlec) w staropolskim powiecie bielskim województwie płockim. Antenat tego rodu Jan de Mlice miał syna Jakuba, który w nagrodę zasług otrzymał w 1530 r. szlachectwo i przez Feliksa Srzeńskiego, kasztelana dobrzyńskiego, dworzanina królewskiego, został przyjęty do herbu Dołęga. Od tego czasu Mliccy pieczętowali się tymże herbem.

Stanisław Mlicki miał dwie siostry, Katarzynę i Teofilę oraz trzech braci: Antoniego, Jana i Józefa. Najbardziej utytułowanym z nich był Jan, proboszcz gnieźnieński i radomski (1727 r.), kanonik płocki i łucki (1738 r.), archidiakon uniejowski, referendarz koronny, prezydent Trybunału Koronnego.

Po ślubie Stanisław i Petronela Mliccy nabywają w 1745 r. od Stefana i Stanisława Jarnowskich miasto Orchowo w powiecie gnieźnieńskim i tutaj zamieszkują. W tym samym czasie brat Stanisława ks. Jan Mlicki, kanonik metropolitalny gnieźnieński i katedralny płocki, archidiakon uniejowski, proboszcz radomski nabył od Franciszka Wolskiego, skarbnika bydgoskiego pobliską wieś Osówiec. Wkrótce nabywa również: Skubarczewo (1751 r.), Linówiec (1751 r.), Gałczyn, Gałczynek, Sienno, Przyborowo i Kinno.

Orchowo - kościół pw. Wszystkich Świętych, według Józefa Myślickiego.

Z małżeństwa ze Stanisławem Petronela miała syna Kajetana Jana Antoniego, ur. 18 lipca 1746 r. w Orchowie oraz córki, Barbarę Weronikę ur. 11 listopada 1748 r. w Orchowie (zmarła w Orchowie w 1751 r.), Katarzynę Teofilę Petronelę ur. 30 kwietnia 1755 r. w Orchowie oraz Agnieszkę i Franciszkę. Agnieszka poślubiła Macieja Łuczyckiego, a Franciszka Ksawerego Pstrokońskiego.

Syn Kajetan był cześnikiem (1779 r.) i podstarostą (1781 r.) płockim oraz kasztelanem sierpskim (1788 r.), kawalerem Orderu św. Stanisława. Żonaty - podobnie jak ojciec - był dwa razy. Z Józefą Sierakowską miał córkę Mariannę i synów, Antoniego Maksymiliana i Józefa. Natomiast z drugą żoną Wiktorią Kiełczewską córki, Rozalię i Wiktorię. Po śmierci ks. Jana (+ 27 kwietnia 1766 r.) dobra jego przeszły drogą dziedziczenia w 1767 r. w części w ręce brata Stanisława z Orchowa i syna Jana. Po śmierci Stanisława dobra odziedziczone po ks. Janie przeszły w ręce syna Kajetana. Natomiast Orchowo pozostawało w rękach Petroneli. 

Petronela z Gałczyńskich Mlicka wielokrotnie wymieniana była w metrykaliach kościelnych parafii Orchowo - w latach 1746, 1748, 1753, 1754, 1755, 1761; Katedry Gnieźnieńskiej - 1748; parafii Opatówek - 1785; w gnieźnieńskich aktach grodzkich i ziemskich - 1745, 1775, 1778, 1779, 1782, 1785, 1786, 1790; w konińskich aktach ziemskich i grodzkich - 1774, 1782, 1783.

Stanisław Mlicki zmarł pomiędzy latami 1769 - 1771. Od tego czasu Petronela Orchowo dzierżyła jednoosobowo. Pod koniec swojego życia, jako kolatorka kościoła pw. Wszystkich Świętych, przystąpiła do wznoszenia w 1789 r. nowej świątyni parafialnej, która zastąpiła pierwszy orchowski kościół z XIV w. (ok. 1380 r.). Po zakończeniu budowy w 1792 r., którą po śmierci Petroneli (ok. 1790 r.) kontynuował jej syn Kajetan, wezwanie świątyni zostało również przeniesione na nowy kościół.

Foto. Heliodor Ruciński.

Z protokołu powizytacyjnego, która miała miejsce w 1789 r., za proboszczowania ks. Jana Orlikowskiego (1784-1792), dowiadujemy się o całym przedsięwzięciu budowlanym i stanie parafii orchowskiej. Wieś Orchowo należała wówczas do Petroneli z Gałczyńskich Mlickiej. Stary kościół leżący nad jeziorem chylił się ku upadkowi i nadal odprawiano w nim nabożeństwa. Nowy zaczęto budować w środku wsi na niewielkim wyniesieniu przy drodze do Osówca. Budowę kontynuowano w kolejnych latach. Była to świątynia drewniana z kaplicą boczną, zakrystią i wieżą, do której planowano przenieść dwa dzwony oraz organy sześciogłosowe. W kościele znajdowała się krypta grobowa, w której chowano przedstawicieli rodu Mlickich.

Petronela z Gałczyńskich Mlicka, która żyła jeszcze w 1790 r., po śmierci została pochowana w krypcie rodzinnej w nowej świątyni parafialnej.